Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trawnik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą trawnik. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 sierpnia 2022

Srebrzysta alternatywa dla trawnika

Lata są coraz gorętsze z długimi okresami bez deszczy, a zimy bezśnieżne. Tymczasem klasyczny i wciąż chyba najbardziej pożądany angielski trawnik wymaga przede wszystkim dużo wody, a oprócz tego światła, regularnego nawożenia i mnóstwo zachodu. 



sobota, 20 kwietnia 2019

Polubić mech

Wszystkiemu winna Tamaryszek, a właściwie artykuł na jej blogu o trawnikach. Moja murawa po zimie to trawa i mech po połowie. Co roku roku zadawałam sobie pytania:
Jak ten mech śmiał wyrosnąć ? 😠
Dlaczego znowu muszę zwalczać mech ? 😬
Czy ja zawsze będę musiała pozbywać się mchu ? 😦
Ojej, muszę znaleźć nową mieszankę traw na obszary zacienione ! 😞


środa, 5 lipca 2017

Boso po trawie

Cieszę się jak głupek, bo właśnie robią remont pobliskiego torowiska. Ulica rozkopana, nic nie jeździ, a ja mam bardzo dobry humorek.
Remont w trakcie

niedziela, 25 września 2016

Przyziemne sprawy

O trawie piszę sporo, bo trawa to jednak spore wyzwanie szczególnie w cieniu tak jak u mnie.
Tym razem pod szpadel trafił zaogródek. Nie cały, tylko połowa bo:

  • primo - mam zamiar w przyszłym roku zrobić suchy murek przy podwyższonych rabatach więc w tej okolicy trawnik i tam będzie zniszczony
  • secundo - chciałam póki co zachować sobie jakieś dojście do tarasiku
  • tertio - to mały eksperyment, porównam nową trawę do starej, zobaczę czy rzeczywiście lepiej się miewa w moim cienistym ogrodzie specjalna mieszanka.

Postanowiłam zabrać się do dzieła bardziej profesjonalnie niż przy przedogródku.
Dotychczasowa murawa została dokumentnie zdjęta.


Na wierzch wysypałam warstwę gruboziarnistego piasku oraz przesianą ziemię ogrodową i zagrabiłam.
Nie posiadam walca do wałowania. Musiałam więc coś wymyślić. Dużą kartonową tubę na rysunki wypełniłam żwirem, a następnie owinęłam folią. Tym czymś ziemia została potraktowana.

Na koniec wysiałam trawę, jeszcze raz zagrabiłam, zwałowałam i przykryłam agrowłókniną. Z moich wcześniejszych doświadczeń ogródkowych wynika, że pod włókniną trawa dużo szybciej wschodzi, nie ma tylu chwastów no i przy mocnych opadach nasiona nie spłyną.
Potem już tylko czekałam. Przedwczoraj po 10 dniach od siewu zajrzałam pod włókninę. Trawa już ładnie kiełkuje. Niestety kamienie "wylazły" na wierzch, ale nic na to nie poradzę. Taką ziemię zafundował nam deweloper.
Czekam dalej.

sobota, 25 czerwca 2016

Znów zepsułam ogródek

Ogródek zepsułam, żeby go naprawić. Wieczna demolka u mnie. Rodzic mój załamał ręce i dziecko też. Wszystko przez to, że jak się robi byle jak, to trzeba robić dwa razy :(
Trudno. W końcu te 2-3 tygodnie da się wytrzymać.
Demolka wyglądała tak: ziemia rozluźniona grubym żółtym piachem i posiana trawa.
W sumie byłam zadowolona, że w końcu z tym się uporałam.
Następnego ranka jak zwykle wybrałam się do pracy i właśnie przez biurowe okno oglądałam nawałnicę która przewaliła się przez Warszawę. 5 minut trwała wichura rozbijając kropelki deszczu w biały pył i unosząc poziomo białe tumany, wyrywając drzewa i łamiąc konary. Potem już tylko porywisty wiatr i rzęsisty deszcz. Gdy w strugach deszczu wróciłam do domu, mój ogródek wyglądał już tak:
Zaczęłam więc naprawiać zepsuty ogródek od nowa.
Dziś znów były zapowiadane gwałtowne burze. Tym razem odpowiednio zabezpieczyłam trawnik:
Czyż nie wygląda jak meble w opuszczonym domu przykryte pokrowcami?

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Ogródka już nie ma

Leże i kwiczę. Prawie kwiczę, bo wszycy już śpią i kwiczeć buzią nie mogę, więc kwiczę w myślach. Kwiczę bo mój kręgosłup daje mi znać, że 2 dni w pozycji w kucki lub na kolanach lub dźwigając płyty, worki, donice etc. to już dla niego za dużo. A wszystko dlatego, że przez 2 dni robiłam rewolucję w przedogródku. Niby miała być ewolucja czyli uzupełnienie kilku brakujących elementów z wymyślonego zimą projektu, ale wyszła z tego straszna rewolta.
Gdy dziecko wróciło wieczorem, z weekendowego wyjazdu, poinformowałam ją na wstępie, że ogródka już nie mamy. Potem co prawda sprostowałam, że nie mamy trawnika, ale mieć będziemy jeśli zachce mu się urosnąć. Mamy za to 8 nowych bukszpanów, 3 razy większych niż te po drugiej stronie róży więc wygląda to komicznie. I chyba posadziłam je za blisko murku. Tak się starałam żeby oszczędzić cebulki wiosenne, że jest za blisko. Trudno – mój kręgosłup więcej nie zniesie. Są jeszcze liliowce: 3 rdzawe i 3 miniaturowe. Posadzone w cieniu choć tolerują jedynie półcień, ale trudno niech sobie radzą. Nawet nie wymagam, żeby bardzo kwitły wystarczy, że będą zielonymi kępami (w cieniu ogrodnik pokornieje). Mamy też 5 mikrych przylaszczek, na które liczę w przyszłym roku i nowe epimedium – Orange Konigin. Pokładam w nim wielką nadzieję, bo moje śliczne epimedium pstre chyba wykończyłam przy próbie podziału. Mam też trochę więcej kamyków, ale jeszcze nie tyle ile ma być.
To może czas na to czego nie ma. Nie ma trawnika, ale ma być i ma być śliczniejszy, mocniejszy i ma lubić cień. Nie wiem co z tego wyjdzie, bo stosowaliśmy metody chałupnicze: wertykulator zamiast glebogryzarki, buty zamiast walca do wałowania, ale nasiona trawy były właściwe – trawnik shadow. Teraz 10 burych dni czekania na zieloną mgiełkę.
Nie mam piórkówki. W moim kąciku trawiastym było jej zdecydowanie zbyt cieniście (nie chciała skubana kwitnąć) i zbyt mokro (zaczęła wygniwać). Teraz czeka na lepsze czasy czytaj inne ogrody.
Nie mam też baptysji. Baptysja słoneczna roślina, ale tu się nie poddaję. Została wyeksmitowana do zaogródka niech tam próbuje sił. Nie mam też niestety inkarwilli. Pierwsza zima i nie przetrwała – zbyt duży mróz i zbyt wilgotnie.
Na szczęście nie ma też całych połaci mchu :)

Tak wyglądał przedogródek w trakcie bitwy (teraz wygląda niewiele lepiej):

widać najświeższe liliowcowe zakupy ustawione do sadzenia

murawa już zdarta

asymetryczne bukszany z lewej i prawej strony róży