Ogródek zepsułam, żeby go naprawić. Wieczna demolka u mnie. Rodzic mój załamał ręce i dziecko też. Wszystko przez to, że jak się robi byle jak, to trzeba robić dwa razy :(
Trudno. W końcu te 2-3 tygodnie da się wytrzymać.
Demolka wyglądała tak: ziemia rozluźniona grubym żółtym piachem i posiana trawa.
W sumie byłam zadowolona, że w końcu z tym się uporałam.
Następnego ranka jak zwykle wybrałam się do pracy i właśnie przez biurowe okno oglądałam nawałnicę która przewaliła się przez Warszawę. 5 minut trwała wichura rozbijając kropelki deszczu w biały pył i unosząc poziomo białe tumany, wyrywając drzewa i łamiąc konary. Potem już tylko porywisty wiatr i rzęsisty deszcz. Gdy w strugach deszczu wróciłam do domu, mój ogródek wyglądał już tak:
Zaczęłam więc naprawiać zepsuty ogródek od nowa.
Dziś znów były zapowiadane gwałtowne burze. Tym razem odpowiednio zabezpieczyłam trawnik:
Czyż nie wygląda jak meble w opuszczonym domu przykryte pokrowcami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz