niedziela, 26 lutego 2017

Sezon balkonowy uważam za otwarty

Ho, ho pogoda płata nam niezłe psikusy. Dopiero co zdążył stopnieć śnieg, potem były dni deszczowe w końcu kilka słonecznych, a wczoraj rano znów śnieżyca.
To skąd ten sezon balkonowy?
No bo niektórzy nie mogą się doczekać wiosny i tym razem nie chodzi o mnie tylko o moje Słonko, moją dorosłą córeczkę :)
Umówiłyśmy się na zakupy i gorąco mnie zachęcała, żebym podjeżdżając po nią weszła na chwilkę ją odwiedzić. Taki widok zastałam:

A potem były zakupy, również ogrodowe:

Dziś po śniegu nie ma już śladu, a od jutra ma być całkiem cieplutko. Wiosna już coraz bliżej.

poniedziałek, 20 lutego 2017

Spodzimek

Do niedawna myślałam, że w Polsce mamy 4 pory roku, no może 6 doliczając przedwiośnie i słotę jesienną. Gdy zajęłam się ogrodem i zaczęłam trochę więcej czytać, to dowiedziałam się o fenologicznych porach roku. Fenologicznych czyli wyznaczanych na podstawie obserwacji przyrody.
Znalazłam ciekawy blog, gdzie można więcej o tym przeczytać:
https://sites.google.com/site/obserwacjefenologiczne/Home
Chyba właśnie rozpoczął sie spodzimek. Nabrzmiewania pąków wierzby jeszcze nie widzę, ale moja odmianowa wierzba w ogródku jest wyjątkowo późna. Natomiast zdecydowanie zanika pokrywa śnieżna. Zostały już tylko w zacienionych miejscach brudne łaty zlodowaciałego śniegu.
Nawet zauważyłam w ogródku małe zielone kiełki wychylający się spod ziemi - podejrzewam, że przebiśniegi.

Kilka zdjęć ogródka na spodzimku.
 Wyraźnie widać, że w zaogródku są 2 mieszanki traw. Młodsza cienioznośna to ta po prawej żółtawo-zielona. Stara mocno przetykana mchem ma znacznie ciemniejszy kolor.
 
 W przedogródku wiciokrzew japoński został już mocno przycięty.  Nawet zwrócono mi uwagę, że chyba trochę za wcześnie wzięłam się za cięcie. Tyle, że to jest bardzo dobra pora dla wiciokrzewu i na pewno mu to nie zaszkodzi, a ja już nie mogłam patrzeć na te brązowe badyle.
W przedogródku wciąż jeszcze leżą resztki śniegu, ale wlaśnie zaczęło padać i jutro pewnie nie będzie po nich nawet śladu.
W następny weekend zacznę przycinać hortensje.

Ogród przy kamienicy - smutna rzeczywistość

Do tej pory pisałam trochę z pamięci, a dziś postanowiłam zweryfikować stan rzeczywisty ogrodu przy kamienicy. Smętny dzisiaj dzień i smutna rzeczywistość. Trochę się podłamałam i nie wiem czy podołam i czy warto zaczynać.
Na początek część ogródka od strony północnej tuż przy furtce. Na planie zaznaczyłam czerwoym krzyżykiem.

Północna część ogrodu
Widok w kierunku zachodnim
 Od południa jest budynek, a od północy rząd krzewów (to chyba bzy). Trawa nie rośnie tam w ogóle, a te resztki zielonego widoczne na zdjęciu to mech. Pod krzakami chciałabym posadzić funkie i paprocie uzyskane z podziału moich własnych roślin. Pozostałą część terenu myślę zadarnić dereniem kanadyjskim.
W ogródzie od ulicy na razie nie zamierzam nic robić. Częściowo teren ten jest zagospodarowany przez mieszkańców z parteru.
Zachodnia część od strony ulicy
Widać wydzielone ogródki mieszkańców
Teraz przechodzimy do wewnętrznego dziedzińca. Od strony furtki jest zielony teren z kapliczką. Widać, że otoczony jest opieką.
Potem są 3 trawniki oddzielone chodnikami.
Pierwszy trawnik otoczony jest bardzo zaniedbanym żywopłotem, ale tu również widać że ktoś próbuje ten teren pielęgnować więc nie będę wchodziła nikomu w paradę.
Wewnętrzny trawnik północny
Zaniedbany żywopłot chyba z ligustru
Przy okazji widać jak wielkie są drzewa na dziedzińcu.
Trawnik środkowy nie jest otoczony żywopłotem. Zawieruszył się tu jakiś iglaczek.

Wewnętrzny trawnik środkowy
Widok w kierunku pólnocnym
 Na ostatnim z trzech trawników oprócz wysokiego drzewa rośnie niższe bardzo rozłożyste i są dodatkowo posadzone dwa młode drzewka.
Wewnętrzny trawnik południowy
Na pierwszym planie niższe rozłożyste drzewo

Na sąsiedniej działce ogromny apartamentowiec
Bluszcz pod drzewem
 Tym właśnie trawnikiem miałam się zająć na początku. Zauważyłam jednak bluszcz rosnący pod największym drzewem i dopadło mnie zwątpienie. Bo ja przecież właśnie bluszcz chciałam posadzić. Tymczasem jest i nie wygląda najlepiej. Nie jest to wcale piękny zielony dywan tylko jakiś marny ochłap. Czy w ogóle da się coś z tą zielenią zrobić???

Ostatnia część od strony południowej. Na razie jest tu pusto, ale w narożniku jeszcze w tym roku zostanie wybudowana altana śmietnikowa. Na planie zaznaczyłam ją literą Ś.

Planowany śmietnik zaznaczony litera Ś

chodnik do planowanej altany śmietnikowej

 Teren wznosi się od chodnika do ogrodzenia i może dobrym pomysłem byłoby obsadzenie tej skarpki zimozieloną irgą. Tylko czy da radę rosnąć pod sumakami, które tam się panoszą?

Po wizji lokalnej wiem na pewno, że teren będzie mocno sponiewierany w czasie remontu. Więc ewentualne nasadzenia muszę odłożyć do jesieni. Mam więc cały sezon na produkowanie sadzonek i douczanie się.


wtorek, 14 lutego 2017

Ogród przy kamienicy

Zawsze miałam ciągoty do rzeczy starych i spatynowanych więc zajmuję się odkurzaniem historii rodzinnych, dokopywaniem do korzeni drzewa genealogicznego czy odnawianiem mocno zużytych PRL-owskich krzesełek 😉. W wyniku rozliczeń rodzinnych w pewnym momencie weszłam w posiadanie znaczniejszej kwoty i pomyślałam o lokum dla dorastającej latorośli. Rozsądek nakazywał ulokować środki finansowe w wygodnym, nowym, o przyzwoitym metrażu mieszkanku w peryferyjnej dzielnicy. Jednak poszłam za głosem serca i kupiłam mocno steraną, mikroskopijną kawalerkę w zaniedbanej, przedwojennej modernistycznej kamienicy.


Latorośl rosła, mieszkanko zajmowali kolejni lokatorzy, nie mieszkałam tam, ale jednak kamienica była bliska sercu i cieszyło mnie, gdy wspólnota robiła kolejne remonty. Wymieniona została instalacja wodna i gazowa, wyremontowane klatki schodowe, wymienione drzwi zewnętrzne i okienka piwniczne. Pewnego roku nie mogłam wziąć udziału w rocznym zebraniu wspólnoty, ale przecież wszystko toczyło się dobrze. Gdy więc na kolejnym zebraniu okazało się, że właściwie zarząd już nie istnieje, bo 2 osoby z 3 wchodzących w skład zarządu wspólnoty sprzedały swoje mieszkania i wyprowadziły się, i panuje totalny paraliż, byłam mocno zaskoczona. Trzeba było szybko wybrać kolejny zarząd lub czekał nas zarządca komisaryczny. Na pytanie o chętnych, zapadła cisza. Nie zgłaszałam się, bo przecież mieszkałam gdzie indziej. Cisza trwała baaaaaaaaardzo długo i  uznałam, że jednak trzeba wziąć byka za rogi. Gdy zgłosiłam się, sprawy potoczyły się lawinowo i 5 minut później był już wybrany 5-osobowy zarząd. W ten sposób zaczęła się nowa przygoda w moim życiu. Dla jasności dodam, że zarząd działa całkowicie bezpłatnie poświęcając własny wolny czas, bo większość z nas (oprócz jednej emerytki) pracuje zawodowo w pełnym wymiarze.
Oczywiście największym wyzwaniem jest remont kamienicy, ale oprócz tego jest masa bieżących drobnych spraw. Nasza polska specjalność to narzekanie i pretensje do innych, a na tych innych taki zarząd wspólnoty bardzo dobrze się nadaje. Mamy więc zgłoszenia, że:
- pani Zosia źle sprząta (cz zwróciła Pani uwagę pani Zosi, żeby lepiej sprzątała?)
- znów przepaliła się żarówka w piwnicy (proszę zgłosić do administracji lub dozorczyni)
- w sąsiedniej kamienicy mniej płacą za sprzątanie (sąsiednia kamienica jest mniejsza więc mniej płacą)
- psy sąsiadki z mieszkania obok strasznie szczekają (czy próbowała Pani porozmawiać z sąsiadką?)
- to jest wstyd, że mamy taki brzydki trawnik, czy to naprawdę taki problem żeby dosiać trochę trawy?
I tu doszliśmy do sedna, bo trafiła kosa na kamień czyli skądinąd bardzo sympatyczny sąsiad trafił na mnie. Zrobiłam Panu mały wykład na temat wymagań świetlnych i glebowych trawy, prac pielęgnacyjnych, które trzeba wykonywać, żeby trawnik przyzwoicie wyglądał, a także kosztów profesjonalnych usług ogrodniczych. Wkrótce remont dachu i elewacji więc temat zieleni ucichł, ale wróci i bardzo się cieszę, że naszym mieszkańcom też nie jest to obojętne.
To teraz trochę o .... no właśnie to nie jest ogród, ani rabata, może pseudo-trawnik?
Sytuacja przedstawia się tak:


Szary prostokąt to nasza kamienica. Na drugim planie budynki zostały zakreskowane a zieleń zaznaczona (a jakże!) kolorem zielonym.
Jak widać budynki są wybudowane blisko siebie, ten nieregularny kształt to ogromny 9-piętrowy apartamentowiec skutecznie zacieniający nasz teren od południa, a na dodatek pomiędzy budynkami rosną stare, duże drzewa liściaste.
Mnie oczywiście interesuje zieleń bezpośrednio przy naszej kamienicy. Tego terenu jest całkiem sporo i mógłby tam być piękny ogród, ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Obszar od strony ulicy na razie zostawiam w spokoju, bo nie rzuca się tak w oczy (wejście do klatek schodowych jest od strony podwórka) poza tym część mieszkańców z parterów urządziło tam sobie ogródki. Na pierwszy front robót idzie trawnik wewnętrzny i część przy furtce od północnej strony kamienicy .
Sami widzicie, że pomiędzy kamienicami warunków na trawę naprawdę nie ma i szkoda naszego czasu, zachodu i pieniędzy, żeby kolejny raz go siać. Przy takim zacienieniu wszyscy eksperci radzą sadzić rośliny zadarniające. Na takie warunki idealne byłyby trzmielina, bluszcz, barwinek i kopytnik. Wszystkie zimozielone i wszystkie tolerujące cień. Na dodatek bluszcz i trzmielinę mam we własnym ogródku.

 

Myśląc już o kamienicy ukorzeniłam obcięte gałązki trzmieliny i jeśli przeżyją zimę, to będę miała ok. 30 malutkich sadzonek. Bluszczu nie ukorzeniałam, ale ukorzenił się sam. Moi sąsiedzi nie przycinają go, gałązki przelazły na drugą stronę ogrodzenia sięgając ziemi i skutecznie tam się zadomowiły. Trzeba je będzie obciąć, żeby dać oddech żywopłotowi, a ja przy okazji pozyskam sadzonki.
Pewnie zastanawiacie się czemu wspólnota nie zleci urządzenia ogrodu, a przynajmniej nie kupi z własnych funduszy roślin. Powodów znów jest kilka.
Wszystkie fundusze idą na remont, a i tak musimy wziąć duży kredyt na kolejne 20 lat. Poza tym ten teren nie jest nasz. Do wspólnoty należy tylko działka bezpośrednio pod budynkiem. Obszar dookoła jest miejski i korzystają z niego wspólnoty wszystkich 3 kamienic. Gdybyśmy więc wydawali większe pieniądze na urządzanie ogrodu na nie swoim terenie moglibyśmy się spotkać z zarzutem niegospodarności. Czynszów też nie chcemy podnosić, bo część mieszkańców to są osoby starsze z niewielkimi emeryturami.
Traktuję więc to jako ogrodnicze wyzwanie i spróbuję własnymi siłami, a może ktoś jeszcze się dołączy.
To jeszcze kilka zdjęć, jak taki zadarniony teren może się prezentować:
bluszcz: https://pl.pinterest.com/pin/326511041711990406/
trzmielina: https://pl.pinterest.com/pin/73676143882453912/
barwinek: https://pl.pinterest.com/pin/416583034264433684/

A co powiecie na to?
https://pl.pinterest.com/pin/390265123945453850/

Ciąg dalszy nastąpi wiosną.



poniedziałek, 6 lutego 2017

Plany ogrodowe na 2017 rok

No i dopadło mnie grypsko. Myślałam, że weekend wystarczy, żebym doszła do siebie. Nie wystarczył mimo witaminek, herbaty z imbirem i miodem, domowej pigwy. Co więcej zaraziłam Tatę i teraz chorujemy we dwoje. Mam nadzieję, że dziecko które mnie odwiedziło w weekend nie da się wirusowi.
Siedzę więc w domu na zwolnieniu, łeb mi pęka, przepona już boli od kaszlu, gardło zdarte i ...... strasznie mi się nudzi. Cóż mogę robić w takim stanie uziemiona w domu: czytam, oglądam programy ogrodnicze i koryguję moje plany ogródkowe na najbliższy sezon.
Nie wiem czy pamiętacie postanowienia noworoczne, teraz ostatecznie się skrystalizowały:
 - miskant zostanie przesadzony na miejsce wiciokrzewu pomorskiego, bo tam sucho.
- wiciokrzew pomorski zostanie przesadzony na miejsce fuksji, bo tam bardziej przewiewnie
- fuksja dostanie miejsce po miskancie, bo w kącie ogrodzenia łatwiej ją będzie okrywać.

W ten sposób kółeczko zostało zatoczone.
Oprócz kółeczka mam też łuk ze zwrotem skierowanym poza ogród:
- w miejsce epimedium zostanie posadzona kostrzewa złota, bo znosi suszę i zacienienie
- epimedium powędruje w okolicę róży i zastąpi imperatę cylindryczną Red baron bo tam wilgotniej,
- imperata za karę, że nie chcę czerwienieć wyląduje przy kamienicy na Żoliborzu



Mój ogród w tym roku osiągnie wiek przedszkolny 3 lata. To taki wiek, że powinno zacząć być już go widać. Z roku na rok coraz krótsza jest też moja lista zakupów. W tym roku w planach tylko 6 zakupów przy czym 3 to wiosenne cebulowe niezrealizowane w zeszłym roku. Za to zaplanowanych prac wcale nie jest mniej: murek, przesadzanie, trawnik. Będzie co robić.







sobota, 4 lutego 2017

Rzeź drzew

1 stycznia zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy o ochronie przyrody i lasach przegłosowana przez posłów partii rządzącej, przyjęta bez żadnych poprawek przez Senat i podpisana w trybie ekspresowym przez Prezydenta.Więcej można przeczytać na ten temat tu:
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/karczowanie-raju/gf0dmzt



piątek, 3 lutego 2017

Liść mutant

Miała być drabinka do kwiatów, a jest drabinka do zwrotu.
Przykro mi, bo z tą drabinką miałam nie lada problem. 2 lata temu postanowiłam kupić podporę na moje ogrodowe pnącza i szukałam bardzo długo, ale w końcu znalazłam wzór, który naprawdę mi się podoba.



Moja kolekcja pnączy zaczęła się powiększać i okazało się, że potrzebuję kolejnej podpory. Pech chciał, że producent przestał już produkować ten wzór, wszystko co było w sklepach zostało wykupione i zostałam na lodzie. Nie pomogło ciągłe przeszukiwanie netu i zapytania na forach. Musiałam poszukać czegoś innego. Znów poszukiwania trwały długo i w końcu w oko wpadła mi ładna liściokształtna drabinka. Uwzgledniłam ją w moich postanowieniach noworocznych i tydzień temu złożyłam zamówienie. Wczoraj pakunek do mnie dotarł. Jednak zamiast ładnego zgrabnego listka http://metaloplastyczny.pl/p/1531/364/drabinka-do-kwiatow-winorosli-dr-06-drabinki-do-kwiatow-pergole.html dostałam liść mutant. Zresztą spójrzcie sami:
Po lewej liść-mutant, po prawej wzór prezentowany na stronie sklepu



Poczułam się oszukana, bo to nie pomyłka tylko świadome wprowadzanie w błąd. Napisałam reklamację - zobaczymy co mi odpowiedzą.

czwartek, 2 lutego 2017

Sól w oku

Solą w oku partii rządzącej jest Warszawa. Bo Warszawa ich po prostu nie chce. Ale tak być przecież nie może, bo obóz rządzący wie lepiej, co jest dobre dla Polaków i dla Warszawiaków.
Najpierw był pomysł z województwem stołecznym, żeby głosy Warszawy nie zaważały na wynikach wyborów na całym Mazowszu.
Teraz nastąpił szczyt manipulacji politycznej: do Warszawy mają być przyłączone sąsiadujące gminy, a okręgi mają być 1-mandatowe. Czyli 10-tys. gmina ościenna będzie miała taki sam wpływ na finanse i politykę miasta jak 100-tys. dzielnica. A to wszystko dzieje się bez żadnych konsultacji społecznych choć przecież władza samorządowa ma bezpośredni wpływ na przysłowiowego Kowalskiego.
W zanadrzu jest jeszcze zmiana ordynacji wyborczej. Przezroczyste urny, kamery w lokalach wyborczych brzmią nieźle, ale ograniczenie do 2 kadencji we władzach samorządowych pachnie kolejną czystką i  rodzi pytania o podobne rozwiązania dla posłów. Bo prawda jest taka, że jak pracują poszczególni posłowie rzadziej kontrolujemy, jak sprawuje się burmistrz czy wójt jest lepiej widoczne i znajduje swój wyraz w kolejnych wyborach.
Póki co Warszawa dziś mglista i tajemnicza.