wtorek, 31 stycznia 2017

Tata powiedział

Dziś Tata powiedział, że wyglądam na zmęczoną i spytał, co mnie tak zmęczyło.
ZIMA MNIE ZMĘCZYŁA. Mam już dość. Tymczasem jeszcze minimum 2 miesiące czekania na wiosnę. Jak to przetrwać. Chwytam się wszelkich sposobów:
- plany ogrodowe: Ile czasu można planować? Już kilka razy zmieniłam koncepcję, ale mój ogródek jest malutki więc pole do popisu też niewielkie,
- programy ogrodnicze: 2 lata temu obejrzałam wszystkie dostępne archiwalne odcinki Mai w ogrodzie, zeszłej zimy wszystkie sezony Odlotowego ogrodu, w tym przerzuciłam się na programy wnętrzarskie i też wszystkie już obejrzane
- książki o urządzaniu ogrodów: przeczytałam 3 poradniki i 1 powieść z ogrodem w tle,
- zakupy ogrodowe: z roślinami muszę czekać choć lista jest już gotowa, a z gadżetów właśnie zamówiłam drabinkę dla pnączy.
Jak już jest mi bardzo źle oglądam zdjęcia ogródkowe.

Niebieściutki floks kanadyjski

Rododendron Cunningham's Blush

Kolejny rododendron kupiłam
Francescę ale dostałam chyba Polarnacht

Młode przyrosty na jodle górskiej

Baptysja australijska

Fuksja magellańska -
Madame Cornelissen

Powojnik bez imienia
ale podejrzewam, że to Huldine
Na koniec po prostu zieleń na naszym patio

niedziela, 22 stycznia 2017

Pomarańczowe niebo nad Warszawą

Cóż robić w tak nieprzyjemną pogodę: chlapa, pochmurno, wilgotno, mglisto?
Ale jest to taka właśnie pogoda kiedy niebo nad Warszawą bywa pomarańczowe. Wychowana na wsi, do szkoły średniej dojeżdżałam do niewielkiego miasteczka, dopiero gdy zaczęłam studiować w Warszawie zobaczyłam jak może wyglądać niebo wielkiego miasta.
Wybaczcie mi proszę kiepską jakość tego zdjęcia: robione komórką, późnym wieczorem.

 Co robić w taką pogodę? To dobry czas na siedzenie w domku, popijając herbatę z pigwą własnej roboty i oddawanie się lekturze, To dobry czas na plany ogrodowe i dobry czas na przemyślenia.
Ostatnio wyczytałam, że stołeczny ratusz razem z Caritas uruchamiają projekt dotyczący mobilnych łaźni dla bezdomnych. Minęły już Święta, ale wyobraźcie sobie, że jest Wigilia, siedzicie przy stole, dodatkowe nakrycie dla wędrowca i dzwonek do drzwi. A za drzwiami bezdomny taki, który gdy wchodzi do autobusu to wszyscy pozostali wychodzą bo smród jest nie do wytrzymania.
Tak sobie myślę, że łatwiej jest wyjść z nałogów i bezdomności, gdy się jest po prostu czystym i gdy wszyscy nie uciekają na drugi koniec, gdy wchodzisz do autobusu.
Taka niby prosta i podstawowa rzecz, a w ponad milionowej metropolii jest tylko 1 takie miejsce.

niedziela, 8 stycznia 2017

Mroźnie i słonecznie

Złamałam się i wczoraj wieczorem, gdy Tata zakomunikował mi, że wg prognoz ma być w nocy -20, okryłam ostrokrzew i kalmię.
Wiem wiem, nie okrywa się roślin - mają się zahartować i dawać sobie radę same.
Wiem, wiem nie daje się dzieciom słodyczy - mają być szczupłe i mieć zdrowe zęby.
Tym niemniej nawet racjonalni skandynawowie dali sobie 1 dzień na łamanie zasad (i uczynili z tego zasadę) i w soboty ich dzieci mają słodyczy do woli.
Ja tymczasem okryłam tylko wrażliwego "pierwszoroczniaka" - ostrokrzew Golden King i kalmię, która będzie pierwszy raz kwitła. W następnym roku okrywać ich już nie będę - przyrzekam.
Robiłam to późnym wieczorem, w pośpiechu więc i okrycie jest prowizoryczne. Dziś rano termometr pokazał tylko  -13. Będę musiała ściągnąć włókninę.


Już trzeci dzień jest pięknie słoneczno-mroźnie. Dziś mam zamiar odwiedzić wolskie parki: Moczydło, Szymańskiego i Sowińskiego, wczoraj wędrowałam po Kampinosie i pobliskich łąkach, a w piątek byłam na Starówce na Orszaku Trzech Króli. Zgodnie uznaliśmy, że najbarwniej prezentował się orszak  Króla z Azji.

AZJA - kadzidło
 

 

 

 AFRYKA - mirra:


 

 EUROPA -złoto:
 

 

 

Muszę powiedzieć, że robienie zdjęć na tym mrozie było nie lada wyzwaniem i wtedy rzeczywiście "marzły mi paluszki".
Na koniec trochę ogrodnictwa. Mimo, że zima kwietniki na Krakowskim Przemieściu nadal prezentują się ładnie ozdobione dekoracyjną kapustą.

 

Pozdrawiam z mroźnej Warszawy


P.S. Oczywiście zasada nieokrywania nie dotyczy donic i kopczykowania.

piątek, 6 stycznia 2017

Wielkie wietrzenie

W reszcie przyszedł mróz i to taki całkiem konkretny. Dziś o 8 rano na moim termometrze przyokiennym było -12 stopni. Wszyscy alergicy roztoczowi bardzo sobie taki mróz cenią. Moja pościel, poduszki, koce, a nawet fotel wylądowały na dworze i są poddawane krioterapii. Na pohybel roztoczom! W planach mam jeszcze rozmrażanie lodówki.
 

W południe wybieram się na Orszak Trzech Króli. Przynajmniej raz w roku będę miała okazję założyć kożuszek, bo jak do tej pory było za ciepło. Uwielbiam taką mroźną, słoneczną aurę.
Tymczasem w ogrodzie buszują sikorki poszukując czegoś do jedzenia. Więc skoro świt jeszcze w szlafroku wyskoczyłam do ogródka i powiesiłam słoninkę. Rododendrony zwinęły i opuściły listki. Wyglądają na zmarniałe, ale tak naprawdę to ich sposob na mróz - woda z liści została odprowadzona do korzeni. Ostrokrzew wygląda bardzo rześko, jakby w ogóle się nie bronił i to trochę mnie martwi. Zobaczymy wiosną.
Poniżej zagadka dla wytrwałych: znajdź sikorkę.




wtorek, 3 stycznia 2017

Pada śnieg

Im bardziej pada śnieg,
Bim – bom
Im bardziej prószy śnieg,
Bim – bom
Tym bardziej sypie śnieg
Bim – bom
Jak biały puch z poduszki.

Alan Alexander Milne (z książki Chatka Puchatka)


Bo w końcu zaczął padać śnieg. Na Święta - nie padało, na Sylwestra - nie padało, w Nowy Rok - nie padało i w końcu na Trzech Króli może będzie biało. Nie cytuję dalej, bo wcale nie marzną mi paluszki. Może będą marzły pojutrze, bo prognozują spore mrozy.
Rano gdy wychodziłam do pracy tylko trochę szronu było na trawniku, ale gdy wracałam sypnęło i świat zaczął wyglądać tak:



Początek roku to czas postanowień noworocznych. Bardziej to traktuję jako sporządzenie listy spraw do załatwienia niż ambicje i dalekosiężne plany.  W tym roku moja lista jest całkiem długa: kilka punktów dot. zdrowia (pora wziąć się za siebie), kilka pracy zawodowej (ale o tym na razie cicho sza), całkiem sporo mieszkania (najwyższa pora ukończyć niedokończone i naprawić źle wykonane) i oczywiście są też plany ogrodowe.
Niby już wszystko zrobione, ale jeszcze suchy murek w zaogródku, trzeba dokończyć tam trawnik i przydałaby się dodatkowa podpora dla powojnika. W przedogródku planuję przesadzanie: chyba skończy się kwaterunek miskantowi. Najpierw rósł jak na drożdżach, by potem z roku na rok mizernieć. Eksmisja w inne miejsce czeka mój wiciokrzew pomorski, bo w obecnym zacisznym kątku mączniak ma używanie. Jeszcze kilka drobnych zmian, jeszcze tylko ogródek balkonowy dziecka i jest już całkiem porządna lista.
Doświadczenie mnie uczy, że realizuję ok. 60% planów, pozostałe przechodzą na następne lata, ale po jakimś czasie okazuje się, że prawie wszystko zostało wykonane.
Tym optymistycznym akcentem pozdrawiam wszystkich noworocznie i życzę realizacji WSZYSTKICH planów.