środa, 21 grudnia 2016

Klatka na kwiatka

W zasadzie nie mam w zwyczaju więzić w klatkach moich kwiatków, najwyżej z racji zminiaturyzowanego ogródka często funduję im strzyżenie.
Nie mam też nadmiaru klatek, które nie wiedząc co z nimi zrobić, eksponuję w ogródku.
Powiem nawet, że tych klatek to w ogóle nie miałam i trochę się naszukałam zanim zakupiłam odpowiednią.
Wszystko poszło o zimę. Bo przez ile lat z rzędu może być zima rodem jak nie z Polski? Ile lat pod rząd może nie być na Święta śniegu? Gdzie ten siarczysty mróz z powodu którego kupiłam kiedyś kożuszek? Kożuszek w zeszłym sezonie miałam na sobie 2  (słownie: dwa) razy.
Więc, gdy gdzieś od kogoś kiedyś usłyszałam, że statystycznie nie zdarzają się 4 łagodne zimy pod rząd, to uznałam że obecna będzie mroźna. Postanowiłam więc odpowiednio zabezpieczyć moje roślinki, które dla odmiany w poprzednich latach hartowałam i za bardzo nic im się nie stało z wyjątkiem zawilców 'Pink kiss' i piórkówki, ale jej zaszkodziła nadmierna wilgoć.
Zrobiłam więc kopczyki z liści wokół moich dwóch róż oraz postanowiłam się przyłożyć do mojego ogrodowego eksperymentu czyli fuksji magellańskiej. Właśnie dla niej została zakupiona klatka, a właściwie to metalowy perforowany kosz biurowy na śmieci. Moja ułanka została cała obsypana liści i nakryta koszem. Jak wam się podoba taka ciekawa zimowa kopozycja stalowa?


Zdjęcie zostało zrobione kilka dni temu kiedy odrobinę poprószył śnieg. Teraz już temperatury na lekkim plusie i po raz kolejny z rzędu zapowiada się, że śmiegu ani mrozu na Święta nie będzie :(
Nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca, a zimy zanim się rozpoczęła - może jednak ta zimowa zbroja na coś się przyda.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Święta tuż tuż

Już prezenty zapakowane

Już dom wysprzątany i  przystrojony

Nawet choinka już czeka w ogródku

Jeszcze tylko kucharzenie, jeszcze tylko kilka dni i będą ŚWIĘTA


piątek, 16 grudnia 2016

W obronie demokracji

To nie jest blog polityczny tylko ogrodowy, ale dziś chyba przelała się czara goryczy i politycy opozycji zablokowali mównicę w Sejmie, a ludzie po raz kolejny wyszli protestować. Ponad rok temu pierwszy raz w swoim życiu brałam udział w manifestacji. Było nas 20 tysięcy.



Co się stało od tego czasu:

  • nie zostali zaprzysiężeni do chwili obecnej 3 sędziowe prawidłowo wybrani przez Sejm poprzedniej kadencji
  • poprzez kolejne ustawy następują próby ingerowania w niezależność sędziów i odrębność Trybunału Konstytucyjnego od innych władz 
  • nastąpiło upublicznienie mediów państwowych: Telewizji Polskiej i Radia Polskiego, prawo powoływania Zarządu ma minister skarbu bez potrzeby ogłaszania jakichkolwiek konkursów. W wyniku ustawy zmienione zostało kierownictwo, a "niepokorni" dziennikarze dostali wypowiedzenia.
  • zmiany dotknęły też służbę cywilną, od której pracowników na wyższych stabowiskach do tej pory wymagano niezależności politycznej przez 5 wcześniejszych lat, profesjonalizmu i doświadczenia zawodowego. Teraz nie jest to wymagane. Co prawda szef służby cywilnej nie może być członkiem żadnej partii, ale wystarczy że zrezygnuje z członkostwa na dzień przed objęciem stanowiska. Wybór odbywa się w drodze powołania, a nie jak do tej pory w drodze konkursu,
  • mamy jeszcze tzw. ustawą "inwigilacyjną" czyli ustawę z 15 stycznia o zmianie ustawy o Policji oraz niektórych innych ustaw. Teraz wystarczy, że sąd na wniosek policji wyrazi zgodę na kontrolę operacyjną żeby zapobiec przestępstwom. Zapobiec czyli jeszcze nie zostało popełnione, ale podglądać i podsłuchiwac już można.
  • wszedł program 500+, który ucieszył większość Polaków. Niewątpliwie jest to program prorodzinny i prosocjalny. 
  • w ostatnich dniach została uchwalona mimo licznych protestów nauczycieli i uczniów ustawa Prawo Oświatowe wprowadzające reformę szkolnictwa. Zmiany będą organizacyjne i programowe. Cofamy się o kilkanaście lat do 8-klasowych podstawówek. Nie chcę myśleć o chaosie jaki zapanuje. Ja moją podstawówkę nie wspominam dobrze.
  •  na szczęście nie przeszła nowelizacja prawa o zgromadzeniach w pierwotnym kształcie, który dawał prawo pierwszeństwa zgromadzeniom organizowanym przez władzę i Kościół. Została niestety możliwość zarezerwowania sobie na 3 lata w przód miejsca na cykliczne zgromadzenia. Ciekawe kto zarezerwuje sobie tak najlepsze "miejscówki" w Warszawie w sobotnie popołudnia?
Tyle wybrałam z rezultatów działań Rządu w ciągu roku. Wybór subiektywny? Wybór pewnie tak, ale akty prawne to fakt. Zachęcam do czytania ustaw samodzielnie.
Jeśli idę demonstrować, to nie dlatego że partia rządząca mówi tak, ani nie dlatego że opozycja mówi siak. Wcześniej czytam projekt ustawy lub już tekst ustawy i podejmuję własną decyzję, którą mam prawo zamanifestować.
Co najbardziej mnie boli: skłócanie Polaków i obrażanie tych, którzy mają inne zdanie. Przykrywanie wszystkiego "dobrą zmianą" i tłumaczenie, że realizowana jest wola Narodu.
Choć PiS zdobyło w wyborach najwięcej głosów, to większość Polaków (ponad 60% głosujących) nie głosowało na tę partię.


niedziela, 11 grudnia 2016

Kamienica-jajecznica

Nie miała baba kłopotu, zgłosiła się do zarządu wspólnoty. Baba zgłosiła się już ze 3 lata temu, a chodzi o wspólnotę mieszkaniową kamienicy, w której obecnie mieszka dziecko.
Właśnie nadszedł czas finalizowania planów remontowych.
Centralne ogrzewanie już zmodernizowane - dziecko mówi, że ciepło, remont dachu zaprojektowany - czekamy na kosztorys, a teraz trwają prace nad projektem remontu elewacji.
Kamienica połatana i otynkowana na szaro, prezentuje się jak zwykły gomułkowski blok, a tymczasem to przedwojenny modernizm funkcjonalny.

Wszyscy w zarządzie mamy wielki szacunek do zabytków, więc jasne było, że chcemy przywrócić przedwojenny wygląd. Tylko jaki on był? Rozpoczęło się śledztwo. W książkach o Żoliborzu, na stronach poświęconych architekturze modernistycznej itp. jest jedno jedyne zdjęcie sprzed wojny z 1937r. Poniżej archiwalne zdjęcie (źródło: Referat Gabarytów)

Wiedzieliśmy już, że budynek miał ciekawszą elewację niż obecna buro-szara i jednostajna. Jednak wciąż nie wiadomo było jakie kolory. Napisaliśmy więc do konserwatora zabytków z prośbą o zalecenia konserwatorskie. Na odpowiedź czekaliśmy dłuuuuuuuuuuugo (6 miesięcy) i dowiedzieliśmy się z niej, że ciemniejsze pasy między oknami to był prawdopodbnie klienkier. Sam budynek był prawdopodobnie szary, a niższa ciemniejsza część prawdopodobnie bordowa. No cóż, odpowiedź nas mocno rozczarowała, bo nie zadawalało nas prawdopodobieństwo, a proponowana kolorystyka była taka ponura. Rozwiesiliśmy na klatkach schodowych pismo z prośbą o udostępnienie do wglądu archiwalnych zdjęć rodzinnych, na których widać również budynek. Okazało się, że zdjęciami dysponuje mąż naszej koleżanki z zarządu, skontaktowała się z nami również dawna mieszkanka, która z sentymentem wspomina czasy dzieciństwa spędzone na Żoliborzu i czasami odwiedza dawne rejony. Wszystkie te zdjęcia są tuż powojenne i widać na nich  budynek z tej samej strony, co na zdjęciu archiwalnym. Jednak na tamtych zdjęciach widać było dokładnie, że ciemniejsze pasy między oknami, to rzeczywiście była cegła klinkierowa. Tylko jaki był kolor tynku? Mieliśmy szczęście, bo p. Anna skończyła ASP i jak sama powiedziała zawsze była bardzo wrażliwa na kolory. Telefonicznie nas poinformowała, że kolor ścian był ciepły wpadający w żółć. Kremowy, znaczy się - pomyślałam. Umówiłyśmy się więc na pewne sobotnie przedpołudnie, zabrałam ze sobą wzornik. Spędziłam przemiłe chwile słuchając wspomnień, a na końcu p. Anna wskazała kolor na wzorniku - to nie był kremowy, to był żółty jak jajecznica! Oczywiście jestem niedowiarkiem i zaraz po spotkaniu pobiegłam oglądać dom i rzeczywiście znalazłam wychodzące spod spodu żółte łaty dokładnie w tym odcieniu, który został wskazany.


Teraz mamy dylemat, bo ten żółty i do tego ceglasty klinkier, to będziemy mieć wesolutki budynek (w odróżnieniu od ponurej wizji konserwatora) nijak nie przystający do otoczenia. Nie chcę nawet myśleć o reakcji naszych mieszkańców. Obawiam się nawet wrzawy medialnej, jak to miało miejsce niedawno, gdy na Mokotowie przedwojenny budynek został przemalowany na żółto. Zrobiłam wizualizację korzystając ze strony producenta farb, dobierając najjaśniejszy kolor ze wskazanej palety i wyłonił się taki obraz:


Dodajcie sobie do tego w wyobraźni pasy czerwonego klinkieru między oknami (mnie się to nie udało) i macie pełen obraz. Załamka, zlinczują nas.
Pani Anna w czasie kolejnej rozmowy, stwierdziła że chyba nie trzeba trzymać się tak literalnie dawnej kolorystyki, bo trzeba brać pod uwagę otoczenie. W tym kierunku pójdziemy. Trzymajcie kciuki.

czwartek, 1 grudnia 2016

Ogródek balkonowy - dobór roślin

Za oknem szaro i zimno, trzyma lekki mróz, delikatnie poprószył śnieg, a ja CHCĘ DO OGRODU.
Więc wyruszam w podróż wirtualną. Pretekstem jest dziecka balkonik. Niby to proste trochę pelargonii i innych kwiatków, ale .... Właśnie - jest to ALE czyli dziecko się zgodziło i powinno mieć z tego frajdę, a pelargonie to na pewno jej nie wzruszą.
Mamy więc wymóg pierwszy: ma się dziecku podobać
Nawet jak się jej będzie podobać, to jednak podlewanie roślinek znajdzie się raczej na końcu priorytetów.
Wymóg drugi: rośliny muszą być odporne szczególnie na brak wody
Mimo  wszystko pewnie część z nich przegra, więc wymóg kolejny: ma być tanio najlepiej z własnej uprawy.
I co powiecie? Łatwo będzie?
Mam do dyspozycji 3 wiszące skrzynki balkonowe, mimo że plastikowe nawet nienajgorzej wyglądające. Wyczytałam, że super odporną rośliną jest rogownica kutnerowata. Jest odporna na mróz i dobrze znosi suszę. Hura! Mam pierwszą roślinę i to z własnego ogródka:


Wiosną rogownica ładnie kwitnie na biało. Jednak skrzynki nią obsadzone będą wyglądały dość monotonnie. Trzeba coś do niej dobrać. Na szczęście z czasów balkonowych została mi jeszcze książka "Rośliny balkonowe. Poradnik dla początkujących." Informacje o roślinach są podane w sposób łopatologiczny czyli "pismem obrazkowym". Bardzo ułatwia to wyszukiwanie i znalazłam że dość popularna gazania została zaznaczona prawie pustą konewką. Nie powinno być problemu, żeby wiosną kupić sadzonki. Ponadto gazania występuje w wielu bardzo barwnych odmianach.
Dziecku się marzy trawa. Podobno w donicach najlepiej sprawuje się proso rózgowate i wyszukałam ciekawą odmianę 'Rehbraun' która jesienią wybarwia się na kolor czerwony równie efektownie jak imperata cylindryczna 'Red baron'. Szkoda, że imperata lubi wilgoć, bo chętnie bym ją oddała na słoneczny balkon. Tam może w końcu by się zarumieniła, bo w moim cieniu wciąż zieloniutka.
Mam pomysł na jeszcze jedną donicę-misę. Posadziłabym w niej małego iglaka typu czarcia miotła (mam świerk serbski 'Tremonia' - w sam raz się nada), sucholubne rojniki również z własnego ogródka, kępę goździków kropkowanych i wszystko wysypała żwirem.
 

Jako ostatni element, bo prawdopodobnie trochę później (w następnym roku szykuje się remont ewelwacji) planuję stworzyć zielony parawan, żeby trochę się odgrodzić od sąsiedniego balkonu. Polecanym na balkon, odpornym pnączem jest powojnik tangucki (rośnie w ogrodzie siostry więc może znów da się bezkosztowo zdobyć roślinę) oraz winobluszcz zaroślowy.