niedziela, 25 września 2016

Przyziemne sprawy

O trawie piszę sporo, bo trawa to jednak spore wyzwanie szczególnie w cieniu tak jak u mnie.
Tym razem pod szpadel trafił zaogródek. Nie cały, tylko połowa bo:

  • primo - mam zamiar w przyszłym roku zrobić suchy murek przy podwyższonych rabatach więc w tej okolicy trawnik i tam będzie zniszczony
  • secundo - chciałam póki co zachować sobie jakieś dojście do tarasiku
  • tertio - to mały eksperyment, porównam nową trawę do starej, zobaczę czy rzeczywiście lepiej się miewa w moim cienistym ogrodzie specjalna mieszanka.

Postanowiłam zabrać się do dzieła bardziej profesjonalnie niż przy przedogródku.
Dotychczasowa murawa została dokumentnie zdjęta.


Na wierzch wysypałam warstwę gruboziarnistego piasku oraz przesianą ziemię ogrodową i zagrabiłam.
Nie posiadam walca do wałowania. Musiałam więc coś wymyślić. Dużą kartonową tubę na rysunki wypełniłam żwirem, a następnie owinęłam folią. Tym czymś ziemia została potraktowana.

Na koniec wysiałam trawę, jeszcze raz zagrabiłam, zwałowałam i przykryłam agrowłókniną. Z moich wcześniejszych doświadczeń ogródkowych wynika, że pod włókniną trawa dużo szybciej wschodzi, nie ma tylu chwastów no i przy mocnych opadach nasiona nie spłyną.
Potem już tylko czekałam. Przedwczoraj po 10 dniach od siewu zajrzałam pod włókninę. Trawa już ładnie kiełkuje. Niestety kamienie "wylazły" na wierzch, ale nic na to nie poradzę. Taką ziemię zafundował nam deweloper.
Czekam dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz