Lubicie pić kawkę w ogrodzie? A czy wasz ogród też lubi kawkę?
Kawę pijam regularnie: codziennie rano. Najchętniej pijałabym w ogrodzie i gdy tylko robi się ciepło, a pogoda jest sprzyjająca, wychodzę z kubkiem kawy na schodek przedogródka. Jest od wschodu więc słońce przyjemnie grzeje. No chyba, że akurat mamy czas upałów, wtedy idę na ławeczkę do zaogródka, bo rano jest tam cień.
na młodej hoście widać uszkodzenia po żerowaniu ślimaków |
Fusy z kawy mają pewien mankament: lubią pleśnieć. Rozwiązania są dwa: na bieżąco podsypywanie pod rośliny i mieszanie z ziemią lub całkowite wysuszenie i wtedy można je przechowywać dłużej. Ostatnio rozpracowałam optymalny sposób suszenia. Oczywiście mówię o suszeniu w warunkach domowych bez wykorzystywania żadnych urządzeń. Żeby fusy można było przechować muszą być całkowicie suche. W moich domu, potrzeba na to dwóch dni. Dlatego mam dwa płaskie naczynia, tak żeby nie dodawać wilgotnych fusów, do tych już przeschniętych, a po pełnym wysuszeniu zsypuję je do papierowej torebki (w foliowej prawdopodobnie spleśnieją).
Suche fusy można wykorzystać kiedy się chce jako nawóz, mieszając z ziemią lub sypnąć po wierzchu jako odstraszacz na ślimaki. Oczywiście, jeśli będzie mokro, te na wierzchu spleśnieją, dlatego wysypuję je pod liście roślin, którą tworzą parasol ochronny np. pod funkie. Miejsce pod liśćmi funkii było siedzibą główną moich ogrodowych ślimaków, ich domem i wylęgarnią. Odkąd sypię kawę, nie jest to już przyjemne lokum, ślimaków jest dużo mniej, a liście host są całe.
siedziba główna ślimaków |
Moja poranna porcja kawy ledwo wystarcza na niewielki ogródek. Myślę jednak o ogrodzie przy kamienicy na Żoliborzu. Może dogadać się z jakąś pobliską kawiarenką?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz