wtorek, 30 maja 2017

Nowa odsłona ogrodu

Czy lubicie programy z cyklu metamorfozy: stara rudera kontra przytulne gniazdko po remoncie, szara myszka vs prawdziwa piękność po serii zabiegów upiększających i pomocy stylistów, zaniedbany, źle ubrany facet w porównaniu do młodego dżentelmena i jego niedbałej elegancji, a na końcu stary zapuszczony ogród w zestawieniu do prawdziwej oazy zieleni i relaksu.
Chyba już pora, żeby pokazać jak wygląda zaogródek po wiosennej przebudowie. Z tą oazą zieleni i relaksu, to tak bez przesady (na razie). 😉
Było
Jest
 Widok z innej strony:
Było

Jest





























Ostatnie ujęcie:
Było
Jest



wtorek, 23 maja 2017

Szkodniki i powojniki

Jak wolicie: najpierw dobra wiadomość, a potem zła, czy na odwrót? Ja wolę na odwrót. Dlatego na początek szkodniki.
Po pierwsze stonoga murowa. Nie mam zdjęcia, ale możecie o niej poczytać tu. Jak zobaczyłam te robaki, to od razu nabrałam obrzydzenia, skojarzyły mi się z pluskwami. Całą kolonia zagnieździła się w skrzynce z kranikiem do wody. Lubią cień, wilgoć i zbutwiałe resztki roślinne, ale jak tych zabraknie to przerzucają się na rosnące rośliny. Warunki u mnie idealne oprócz tych zbutwiałych części roślinnych, bo ogród ładnie po zimie wysprzątałam. Całą rodzinkę zgarnęłam więc do pojemnika po jogurcie, a potem wylądowały w śmieciach. Myślę, że jak trafią na wysypisko to będzie im bardzo dobrze, bo tam jest dużo różnych resztek gnijących i zbutwiałych.
Po drugie ślimaki, różne ślimaki i skorupkowe, i żarłoczny nagi pomrów. Może nienajlepsze zdjęcia z zeszłego roku, ale jakaś ilustracja zawsze jest.

Że lubią mój ogródek wiem od dawna. To znów stworzenia uwielbiające cień i wilgoć. Nie mam sumienia sypać trutki, ale nie chcę też żeby mi zjadały roślinki. Zdecydowałam się na domową pułapkę. Jutro na noc wyłożę im jakieś łakocie i zobaczymy czy się skuszą. A potem szybciutko wyniosę je hen z ogrodu.
Nie zawsze jestem jednak taka miłościwa. W przypadku trzeciego szkodnika nie ma przebacz, bo inaczej się po prostu nie da. W zeszłym roku śluzownica różana zżarła mi różane pędy. Wyglądało, to wtedy tak. W tym roku szybko zauważyłam pojawiające się wzorki na liściach, ale postanowiłam działać bez środków chemicznych. Na początku wybierałam gąsienniczki ręcznie. Następnego dnia było ich coraz więcj i zdecydowałam się pryskać, ale ekologicznie. Potraktowałam moje róże bardzo dokładnie emulparem. W opisie nigdzie nie jest wymienione wprost, że środek działa na śluzownicę, ale biorąc pod uwagę jak działa, powinien poskutkować. Na pewno o tym napiszę. Udało mi się nawet obfocić robaczka. Ciekawe czy dojrzycie delikwenta.
 

To teraz dobre wieści. Zakwitł kolejny powojnik. Jest przepiękny i niesamowity. Powojnik Guernsey Cream. Popatrzcie na kolejne fazy rozkwitania:


 

I to na tyle. Dobranoc 😊


poniedziałek, 15 maja 2017

Nad Bugiem

 Niedzielę spędziłam nad Bugiem z moimi koleżankami fotomaniaczkami. One z profesjonalnymi aparatami, plecakami pełnymi obiektywów, w kaloszach żeby fotografować z każdego możliwego miejsca. Ja w moim pionierkach wybierałam miejsca suche, głównie patrzyłam i słuchałam, a od czasu do czasu robiłam zdjęcia komórką 😃

Dziewczyny w akcji
 Było cudnie: żaby rechotały w niebogłosy, ptaki wyśpiewywały wiosenne trele, kukułki kukały jak to maju, a boćki klekotały. Do tego ta świeża majowa zieleń i błękit rozlewisk Bugu. Cóż zresztą będę opowiadać. Spójrzcie sami.
Przyziemnie: rozchodniki, kostrzewy
Konwaliowo

Sprawka bobrów
Opala się ?
Kwitnące pokrzywy też są piękne:

Ostatnie zdjęcie po zachodzie słońca:

wtorek, 9 maja 2017

Ogród w prześcieradłach

Tak naprawdę to rośliny zostały okryte białą agrowłókniną, ale wyglądają prawie jak meble w opuszczonym domu przykryte białymi prześcieradłami. Dopiero co posiana trawa też jest przykryta włókniną. Dzień był pogodowa mieszanką. Padał deszcz, grad, śnieg a były też chwile słoneczne bez jednej chmurki. Już teraz jest dosyć zimno tylko 4 stopnie i nad razem przymrozki chyba nieuniknione. Przykryłam 3 krzaki borówki amerykańskiej, bo już pojawiły się pączki kwiatowe. Jeśli zmarzną nie będzie żadnych owoców. Zresztą w poradniku sadowniczym zalecają okrywać borówki w razie późnowiosennych przymrozków. Opatulony został fioletowy różanecznik (prawdopodobnie 'Polarnacht'). Otuliłam też całą kępę kwasolubów z drugiej strony czyli hortensję piłkowaną z już sporymi pąkami kwiatowymi, pierisa i koleny różanecznik 'Cunnigham's blush'. Co prawda na tym ostatnim większość pąków już wcześniej zdążyło wymarznąć, ale choć te nieliczne jeszcze żywe chcę ochronić. Nie wiem co z moimi powojnikami. Czy im również grożą przymrozki?


niedziela, 7 maja 2017

Tulipanowy marsz

Piękna była wczoraj pogoda , idealna do wszystkiego: do prac ogrodowych, do odnawiania mebli w ogródku, do spacerów i nawet do manifestowania. Wczoraj miał miejsce marsz wolności - wyraz sprzeciwu na działania rządu i partii rządzącej, która krok po kroczku rozmontowuje demokrację w Polsce. Nie zabrakło również akcentów kwiatowych.
Marszałkowska na wysokości Ogrodu Saskiego

Róg Marszałkowskiej i Królewskiej

Marszałkowska przy Domach Towarowych Centrum
Tymczasem w domu ten jeden słoneczny dzień wystarczył by rozkwitł mój powojnik 'Cecile'.


Ulice też rozkwitły.

Po wczorajszych 24 stopniach, dzisiejsze 15 nie robi wrażenia, jutro ma być już tylko 10, a pojutrze temperatura ma spaść do 5 stopni w dzień i -4 nad ranem.
Czyżby trochę wcześniejsi zimni ogrodnicy? Właśnie wyczytałam na Wikipedii, że i w innych krajach środkowej Europy w połowie maja następuje gwałtowne ochłodzenie i tam też są zwyczajowe nazwy dla chłodnych majowych dni:

  • Polska: Zimni ogrodnicy (św. Pankracy - 12 maja, św. Serwacy - 13 maja i św. Bonifacy - 14 maja) oraz zimna Zośka  15 maja,
  • Niemcy: Eisheiligen 11-15 maja
  • Francja: Saints de glace 11-13 maja
  • Holandia: IJsheiligen 11-15 maja
  • Słowenia: Trije ledeni mozje, Poscana Zofka 11-15 maja 
Trzymajcie się więc cieplutko.

środa, 3 maja 2017

Smakowanie zieleni

Rozsmakowywanie się w zieleni przychodzi etapami. Trochę  jak ze smakami potraw. Tak jak dzieciaki uwielbiają słodkie, tak domorosły ogrodnik patrzy na rośliny pod kątem kwiatów. Dopiero później przychodzi refleksja, że  kwiaty są chwilę, a równie ozdobne mogą być liście. Obecnie jestem na etapie zachwycania się korą, jej kolorem i jej fakturą. Weekend majowy spędziłam przemierzając pieszo, rowerowo a czasem niemal wpław Kampinos. Przy lipkowskim kościółku zachwyciły mnie sędziwe, rosochate lipy.
 

 

Docierając do Kampinosu mijałam srebrzyste wręcz świtliste w słońcu drzewo. To topola biała, jedno z tych drzew, które się teraz nagminnie wycina, bo podobno bez żadnej wartości. Czy wiecie, że osika to też topola? Gdy wytną nam wszystkie topole, to z czego robić osikowe kołki na wampiry ? 😉 Przy okazji widać jak nieumiejętnie zostały obcięte konary, bo zamiast ciąć przy samy pniu to sterczą kikuty.
 

Wróciłam już do Warszawy i dziś wybrałam się na spacer po Łazienkach Królewskich. Tam z kolei moją uwagę przykuły "pokręcone" bzy.
 

Do tej pory pisałam głównie o fakturze i strukturze, może dlatego że zachwyt kolorami pni przeszłam już wcześniej - zimą. Wówczas drzewa i krzewy o kolorowej korze grały swój własny spektakl. Chyba najbardziej popularnym krzewem o kolorowej korze jest dereń biały. W naszym osiedlowym ogrodzie większość nasadzeń krzewiastych to właśnie dereń. Zobaczcie jaki on biały jest jesienią i zimą.

Na koniec coś z mojego ogródka czyli klon palmowy dissectum "Emerald lace". Nie mam pojęcia czy taki kolor jest charakterystyczny tylko dla młodych okazów i czy w miarę czasu będzie się zmieniał. Póki co jestem zachwycona jego zieloną "skórą". Wybaczcie zdjęcia. Wyskoczyłam do ogródka przed chwilą, żeby cyknąć fotki, a światło nie jest dziś najlepsze.