Pokazywanie postów oznaczonych etykietą balkonowe opowieści. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą balkonowe opowieści. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 26 lutego 2017

Sezon balkonowy uważam za otwarty

Ho, ho pogoda płata nam niezłe psikusy. Dopiero co zdążył stopnieć śnieg, potem były dni deszczowe w końcu kilka słonecznych, a wczoraj rano znów śnieżyca.
To skąd ten sezon balkonowy?
No bo niektórzy nie mogą się doczekać wiosny i tym razem nie chodzi o mnie tylko o moje Słonko, moją dorosłą córeczkę :)
Umówiłyśmy się na zakupy i gorąco mnie zachęcała, żebym podjeżdżając po nią weszła na chwilkę ją odwiedzić. Taki widok zastałam:

A potem były zakupy, również ogrodowe:

Dziś po śniegu nie ma już śladu, a od jutra ma być całkiem cieplutko. Wiosna już coraz bliżej.

czwartek, 1 grudnia 2016

Ogródek balkonowy - dobór roślin

Za oknem szaro i zimno, trzyma lekki mróz, delikatnie poprószył śnieg, a ja CHCĘ DO OGRODU.
Więc wyruszam w podróż wirtualną. Pretekstem jest dziecka balkonik. Niby to proste trochę pelargonii i innych kwiatków, ale .... Właśnie - jest to ALE czyli dziecko się zgodziło i powinno mieć z tego frajdę, a pelargonie to na pewno jej nie wzruszą.
Mamy więc wymóg pierwszy: ma się dziecku podobać
Nawet jak się jej będzie podobać, to jednak podlewanie roślinek znajdzie się raczej na końcu priorytetów.
Wymóg drugi: rośliny muszą być odporne szczególnie na brak wody
Mimo  wszystko pewnie część z nich przegra, więc wymóg kolejny: ma być tanio najlepiej z własnej uprawy.
I co powiecie? Łatwo będzie?
Mam do dyspozycji 3 wiszące skrzynki balkonowe, mimo że plastikowe nawet nienajgorzej wyglądające. Wyczytałam, że super odporną rośliną jest rogownica kutnerowata. Jest odporna na mróz i dobrze znosi suszę. Hura! Mam pierwszą roślinę i to z własnego ogródka:


Wiosną rogownica ładnie kwitnie na biało. Jednak skrzynki nią obsadzone będą wyglądały dość monotonnie. Trzeba coś do niej dobrać. Na szczęście z czasów balkonowych została mi jeszcze książka "Rośliny balkonowe. Poradnik dla początkujących." Informacje o roślinach są podane w sposób łopatologiczny czyli "pismem obrazkowym". Bardzo ułatwia to wyszukiwanie i znalazłam że dość popularna gazania została zaznaczona prawie pustą konewką. Nie powinno być problemu, żeby wiosną kupić sadzonki. Ponadto gazania występuje w wielu bardzo barwnych odmianach.
Dziecku się marzy trawa. Podobno w donicach najlepiej sprawuje się proso rózgowate i wyszukałam ciekawą odmianę 'Rehbraun' która jesienią wybarwia się na kolor czerwony równie efektownie jak imperata cylindryczna 'Red baron'. Szkoda, że imperata lubi wilgoć, bo chętnie bym ją oddała na słoneczny balkon. Tam może w końcu by się zarumieniła, bo w moim cieniu wciąż zieloniutka.
Mam pomysł na jeszcze jedną donicę-misę. Posadziłabym w niej małego iglaka typu czarcia miotła (mam świerk serbski 'Tremonia' - w sam raz się nada), sucholubne rojniki również z własnego ogródka, kępę goździków kropkowanych i wszystko wysypała żwirem.
 

Jako ostatni element, bo prawdopodobnie trochę później (w następnym roku szykuje się remont ewelwacji) planuję stworzyć zielony parawan, żeby trochę się odgrodzić od sąsiedniego balkonu. Polecanym na balkon, odpornym pnączem jest powojnik tangucki (rośnie w ogrodzie siostry więc może znów da się bezkosztowo zdobyć roślinę) oraz winobluszcz zaroślowy. 



piątek, 18 listopada 2016

Ogródek balkonowy - inspiracje

Jak wiecie, dziecko zgodziło się, żebym jej zaprojektowała i urządziła zieleń na balkonie.
Zabrałam się do tego bardzo poważnie. Dokładnie wymierzyłam balkon, narysowałam plan na papierze milimetrowym i wtedy dotarło do mnie jaki to idiotyczny sposób. No bo jednak balkon to nie ogród. Jeśli nie spodoba mi się donica w tym miejscu, to ja przesunę w inne i tyle.
Postanowiłam więc inaczej - najpierw inspiracje:

Dziecku marzy się hamak na balkonie:
http://cdn.architecturendesign.net/wp-content/uploads/2016/06/AD-Cozy-Balcony-Decorating-Ideas-12.jpg
http://cdn.architecturendesign.net/wp-content/uploads/2016/06/AD-Cozy-Balcony-Decorating-Ideas-34.jpg
http://cdn.architecturendesign.net/wp-content/uploads/2016/06/AD-Cozy-Balcony-Decorating-Ideas-50.jpg

Zastanawiam się nad podłogą balkonową.
Oczywiście kusi mnie drewno, ale projekt jest niskobudżetowy.
Jeśli płytki, to jakieś z klasą, tyle że to raczej wysoki budżet: https://pl.pinterest.com/pin/277252920789363700/
A może podłoga z żywicy epoksydowej. Jeśli same ją położymy nie powinno być zbyt drogie : https://pl.pinterest.com/pin/545991154806126333/
Może na początek zwykła farba do betonu i ciekawy wzór. W następnym roku balkony mają być remontowane więc posadzka powinna już być gładka i równa. Niestety ciekawą inspirację znalazłam tylko na stronie producenta: http://www.noxan.pl/posadzki/farba-do-betonu-na-zewnatrz-malowanie-posadzek.html#two

W odległości kilku metrów jest balkon sąsiada i żeby miec trochę intymności warto się trochę zasłonić, a więc pnącza. Do tego potrzebna jakaś podpora. Kiedys z moją przyjaciółką odwiedziłam jej siostrę. Zachwyciła mnie sznurkowa plecionka, po której wił się kokornak. To rozwiązanie (a może związanie😊) byłoby także tanie:
https://pl.pinterest.com/pin/364017582362982743/
Gdyby jednak sąsiad z góry się nie zgodził na przeplecenie sznurków pozostaje kratka. Znaleziona inspiracja: https://pl.pinterest.com/pin/174444185545970184/

Dziecko chce mieć na balkonie trawy:
Czyż nie piękna, choć akurat imperata cylindryczna 'Red Baron' na balkonie w Polsce nie przezimuje:
https://pl.pinterest.com/pin/406661041336117090/

Może na dzisiaj wystarczy balkonowych inspiracji.
Na koniec zdjęcie wspomnieniowe mojego balkonu z poprzedniego mieszkania.



sobota, 15 października 2016

Dziecko się wyprowadza

W zasadzie dziecko wyprowadziło się już w 95 procentach. A zaczęło się tak niewinnie ....
- Mamo czy zgodziłabyś się, żebym się wyprowadziła do mieszkania na Żoliborzu?
To już ??? - zaskoczyła mnie niesamowicie.
Druga myśl - no tak, to już! Na pewno nie za wcześnie a może jeszcze nie za późno. To co teraz?
Trzecia myśl - głowa w górę, pierś do przodu, pośladki zwarte, brzuch wciągnięty, będę dzielna, nie mogę jej tego zrobić i obciążać syndromami opuszczonego gniazda. Zresztą to nie drugi koniec świata tylko 20 minut na rowerze.
- Oczywiście Słonko. To kiedy się wyprowadzasz?
- Jak to, to nie protestujesz? Nie masz nic przeciwko? Jak tak możesz?
Tego to się zupełnie nie spodziewałam po moim bardzo praktycznym i rzeczowym dziecku. I bardzo mnie ta niespodziewana odpowiedź ucieszyła, bo znaczy nie było jej źle w domu tylko po prostu nadszedł ten czas.
Był początek wakacji, mieszkanko było właśnie puste, bo wyprowadzili się poprzedni lokatorzy. Chciałam je tylko odświeżyć zanim ponownie wynajmę. Oczywiście teraz pomysły i budżet na odnowienie znacznie zwiększyłam, ale ambitna córka na żadne ekscesy mi nie pozwoliła i wręcz musiałam prosić czy mogę jej cokolwiek sprezentować. Zresztą okazało się, że ta przeprowadzka nie jest taka pilna i ma się odbyć dopiero jesienią. Wzięłyśmy się więc za odnowienie na spokojnie.
Kawalerka została pomalowana wg pomysłu i nadzoru dziecka. Potem jeszcze dziecko zrobiło lifting kuchni i nijakie cieliste płytki zostały pomalowane specjalną farbą na soczystą zieleń. Kuchnia nabrała wyrazu.
Mieszkanko niewielkie, ale balkon niczego sobie. I to jest ten motyw, który pozwala mi zamieścić historię w blogu o ogrodzie. Moja córka łaskawie wyraziła zgodę, żebym w następnym roku urządziła jej ogródek balkonowy. Może to być spore wyzwanie biorąc pod uwagę jej tryb życia. Pewnie więc czekają was jeszcze historie balkonowe. Tak wygląda balkon obecnie:



Wszystko odbywało się w wielkiej tajemnicy przed dziadkami. Dziecię przewidywało, że jej decyzja spotka się ze stanowczym sprzeciwem i chciała postawić ich przed faktem dokonanym, żeby nie mieli czasu na protesty. Babcia wakacjowała na tzw. prowincji, Dziadek z nami w Warszawie. Wersja oficjalna brzmiała, że mieszkanie jest szykowane pod wynajem co w jakiejś mierze było prawdą, bo we wrześniu na miesiąc miał się tam zatrzymać znajomy mojej koleżanki.
Pewnego dnia, gdy dziecko jeszcze inżynierowało w swojej pracy Tata zapytał:
- Słuchaj, podobno moja wnuczka chce się wyprowadzić. Czy to prawda?
Ach, jakie pokrętne drogi do ujawnienia znajdują sobie tajemnice. Mój kuzyn mieszkający na drugim końcu Polski, pod nieobecność mojego Taty zatrzymał się u mnie na nocleg razem ze swoją rodzinką. Następnego dnia skoro świt mieli lecieć na Sycylię. Spędziliśmy razem bardzo miłe popołudnie, jego żona jest przecudowną kobietą i zaplanowaliśmy, że odwiedzą mnie jeszcze jesienią. Wspomniałam, że z noclegiem nie będzie problemu, bo jeden mieszkaniec ubywa i oczywiście dodałam, że jest to wielka tajemnica i ma się nie wygadać przed Wujkiem czyli moim Tatą. Darek słowa dotrzymał i pary z ust do Taty nie puścił, ale wspomniał swojej Mamie. Ciocia Ala czym prędzej zadzwoniła do swojej siostry z tą nowiną, a ciocia Kasia zatelefonowała do brata, żeby się upewnić. Dziadek na szczęście tę wieść przyjął w miarę spokojnie. Upewnił się, czy aby dziecku nie jest źle i dlatego się wyprowadza. Pokiwał głową, opowiedział historię swojej wyprowadzki i jaki był wtedy jeszcze młody.
Przed Babcią tajemnica nadal miała obowiązywać, bo moja Mama to twardy orzech do zgryzienia. W połowie września pojechałam do niej na kilka ostatnich dniu urlopu i razem już miałyśmy wracać do Warszawy. Zaraz po przywitaniu Mama z dumą oznajmiła mi, że znalazła mi najemcę żoliborskiego mieszkania.
- Hm, Mamo jak by Ci to powiedzieć, mieszkanie nie jest na wynajem. Moja latorośl się tam niebawem przeprowadzi.
- Jak to!!! Przecież to jest daleko ode mnie!!! Co Ty jej zrobiłaś, że się wyprowadza?!
- Nic jej nie zrobiłam. Dorosła jest, zarabia i chce się po prostu usamodzielnić.
- To pewnie z powodu jakiegoś chłopaka!
- Nie Mamo, będzie mieszkała sama.
- Ja muszę natychmiast do niej zadzwonić i jej to wybić z głowy. Czy już z nią rozmawiałaś, żeby odwieść od tego pomysłu?
- Uważam, że najwyższa pora, żeby zamieszkała sama. Powiedziałam jej, że zawsze może wrócić.
- No ale nie będzie mnie już tak często odwiedzała !!! To jest nie do pomyślenia!
Nie dało się Babci przetłumaczyć i natychmiast wykonała telefon. Dziecko powtórzyło jej jota w jotę, to co już powiedziałam. Babcia nie dała za wygraną. Jak tylko wróciłyśmy do Warszawy, rozpoczęła batalię o odzyskanie wnuczki. Szczęście dla wnuczki, że prawie cały dzień jest w pracy.
A potem skończył się wrzesień i nadszedł dzień przeprowadzki. Kilka kursów wypakowanym samochodem z Woli na Żoliborz, kilka wypraw do sklepu po najpotrzebniejsze rzeczy i pierwsza noc na swoim. Została jeszcze resztka rzeczy w praniu, jeszcze książki, które u mnie zostają w oczekiwaniu na półki i ... ogródek balkonowy do urządzenia na wiosnę.