czwartek, 5 kwietnia 2018

Kampinos po japońsku

Wielkanoc w tym roku znów była zimna i pochmurna, ale my się nie poddaliśmy. Jak zwykle wybraliśmy się na wielkanocny spacer i jak zwykle do pobliskiego Kampinosu, choć tym razem ciut dalej od domu. Puszcza Kampinoska jest tak mazowiecka z brzozami, sosnami i jałowcami.
 


Jednak o tej porze roku na pierwszy plan wysuwają się kobierce mchu. Jeśli dołożyć do tego powykręcane pnie drzew, obraz jest iście bajkowy. Moje pierwsze skojarzenie było z ogrodami japońskimi. Jedyny ogród japoński, który widziałam w naturze, to ten z Wrocławia.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ogr%C3%B3d_Japo%C5%84ski_we_Wroc%C5%82awiu
Na szczęście jest literatura i Internet, bo nie ukrywam, że ogrody japońskie mnie zafascynowały. Jednak nie żwirowe ogrody Zen - Hiraniwa tylko pagórkowate ogrody - Tsukiyama. W ogrodzie japońskim nie ma trawników, jest za to mech i mech pełni bardzo ważną rolę nadając miękkości, łagodząc kształty, porastając kamienie i pnie. Są drzewa o fantastycznie powyginanych pniach, sa małe detale z kamienia i drewna dodające uroku. A jak jest w Kampinosie? Spójrzcie sami.




 



 

 

 

 
Czy nie baśniowo? Baśń, w której bohaterami są drzewa, mchy, porosty, a nawet pomarańczowe glony Trentepolia 😊

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz