środa, 1 marca 2017

Własność moja, twoja, nasza

Temat znowelizowanej ustawy o ochronie środowiska i masowej wycinki drzew budzi we wszystkich wiele emocji.
W zasadzie wszyscy się skupili na prywatnych właścicielach, którzy dokonują wycinki z myślą o późniejszej sprzedaży działek pod inwestycje. Już zapowiadana jest poprawka do ustawy, która ma ukrócić ten proceder.

W zasadzie to dlaczego inaczej ma być traktowana wycinka w przypadku firm, w przypadku osób prywatnych, którzy zamierzaja sprzedać działkę czy w przypadku osób prywatnych wycinających z innych powodów? Jakie znaczenie dla nas ma to, kto wycina drzewa i czy ma na tym zarobić czy nie?
Wyobraźmy sobie taką sytuację: mam 2 sąsiadów. Właścicielem jednej działki jest firma, która zamierza wyciąć drzewa, bo potrzebuje zbudować parking dla samochodów służbowych. Właścicielem drugiej nieruchomości jest osoba prywatna - kolekcjoner i maniak motoryzacyjny, posiadacz kilkunastu samochodów (znam takiego) i również zamierza wyciąć drzewa, żeby zrobić miejsca postojowe. Dlaczego jeden będzie mógł to zrobić bez ograniczeń, a drugi nie? Z mojego punktu widzenia skutek jest taki sam: będę mieć brzydki widok, mniej cienia, mniej tlenu i więcej zanieczyszczeń. Skutki społeczne tej wycinki będą jednakowe.


Dlaczego osoba prywatna ma móc bez żadnych ograniczeń dysponować swoją własnością, a osoba prawna nie? I czy na pewno jest to takie straszne ograniczenie prawa własności, które żadnymi względami nie jest uzasadnione? Prawda jest taka, że to jak korzystamy z naszej nieruchomości i jak ją urządzamy ma wpływ na innych. Takie ograniczenia wprowadzają plany zagospodarowania przestrzennego czy warunki zabudowy i dzięki temu nie powstają wieżowce na osiedlu domków jednorodzinnych, działki nie są szczelnie zabudowane, a sąsiedzi mają zagwarantowane konieczne minimum światła słonecznego. Takie ograniczenia wprowadziła ustawa krajobrazowa i w końcu takie ograniczenia są w ustawie o odpadach - mimo, że to Twój dom, nie możesz palić w piecu śmieciami, czy na podwórku zorganizować fest ognisko z opon.


Czy do tej pory nic z zasadzonym drzewem nie można było zrobić? Oczywiście, że można było. Drzewa owocowe można wycinać bez względu na wiek. W przypadku pozostałych drzew jeszcze 10 lat po posadzeniu właściciel działki mógł się rozmyślić i wyciąć je bez żadnym pozwoleń. To całkiem długi czas, nieprawdaż? Jeśli zaś kupił zalesioną działkę, to pewnie miało to swoje odzwierciedlenie w cenie. No cóż: "widziały gały, co brały". Nawet wtedy jednak mógł wystąpić o pozwolenie na wycinkę pod planowaną budowę. Również kiedy drzewo było chore, lub na przykład zagrażało bezpieczeństwu czy chociażby nadmiernie zacieniało dom, można było uzyskać zgodę na wycięcie drzewa. Tyle, że w zamian trzeba było posadzić inne. Może wystarczyło uprościć procedury, umożliwić składanie wniosków drogą elektroniczną, przyśpieszyć czas rozpatrywania?



Zliberalizowane zostały również przepisów odnoszące się do prowadzonej działalności gospodarczej.  Obecnie chronione są drzewa , które mają średnio ponad 30 lat zamiast dotychczasowych 10.
http://www.gdos.gov.pl/files/artykuly/5049/Okreslenie_obwodow_pnia_drzewa_Centrum_dendrologiczne.pdf
Obecna ustawa była procedowana przez niecały miesiąc i wyszedł bubel prawny.
Teraz ma być poprawiona - również na szybko i również na kolanie - czy będzie kolejny bubel?

2 komentarze:

  1. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Dzięki Panu przypomniałam sobie ten artykuł i po tylu latach z wielkim smutkiem muszę przyznać, że w jeszcze większym stopniu ustawy pisane są na kolanie pod doraźny interes rządzących lub pod populistyczne hasła. Interes społeczny nie ma żadnego znaczenia. Chciałabym doczekać czasów, gdy w szkołach dzieci uczyć się będą logiki i rozpoznawania manipulacji. Może takie pokolenie będzie potrafiło wymagać od rządzących racjonalnych i odpowiedzialnych decyzji.

    OdpowiedzUsuń