środa, 20 kwietnia 2016

Panienka z okienka

Co prawda nie taka już panienka, bo o miano nastolatki od dawna już się nie ubiegam (niestety), ale spozierać przez okienko namiętnie lubię. Przypatruję się jawnie, bowiem firanki występują u mnie w formie szczątkowej jako li tylko oprawa estetyczna okna. Toteż okazjonalni przechodnie tudzież sąsiedzi też na mnie popatrują choć robią to chyłkiem. Jak tylko nasze spojrzenia się zetkną czym prędzej odwracają głowę i udają, że to jakiś ptaszek gdzieś obok przelatywał. Od razu więc tłumaczę, że ja tychże przechodniów podglądać nie zamierzam: okazjonalnych nie mam powodu, a sąsiadom w zwyczaje domowe wchodzić nie zamierzam. Stoję i patrzę (a jakże !!!) na mój ogródek i na ogródek wspólnotowy. I co ja widzę?


Wy pewnie widzicie blok naprzeciwko. Ja go nie widzę w ogóle :) Jest już dla mnie tłem. Widzę żółciutki krzak forsycji i pięknie kwitnące drzewko i oczywiście moją trawę, która rczy wschodzić.
Jeszcze widok z drugiej strony - patrzymy w lewo:


Widać trzmielinę jak się pnie. Gdy spojrzymy w prawo, to mamy taki obraz:


Zapewniam was, że wcale, ale to wcale nie widzę już tych sąsiedzkich balkonów, a jedynie plan pierwszy czyli moją kwitnącą wierzbę iwę. Nie potrafię tyko nie dostrzec tych worów, ale chwilowo muszą stać, bo przede mną kolejne zadania ogrodowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz