niedziela, 10 stycznia 2016

Kosiarka

Jedną z moich przypadłości jest chroniczna wręcz niechęć do maszyn warczących, buczących czyli ogólnie mówiąc hałasujących. Nie posiadam więc w domu odkurzacza i co tydzień doprowadzam podłogę do porządku przy pomocy zwykłego mopa. Po zastanowieniu się znajduję w swoim domu 2 hałasujące urządzenia: robot kuchenny i wiertarkę. Jednak obu z nich używam sporadycznie. Gdy więc trawa wyrosła na tyle, że nadawała się już do koszenia nie miałam najmniejszych wątpliwości i zakupiłam na allegro używaną bębnową kosiarkę ręczną. Takiej kosiarki używałam ćwierć wieku temu w czasie wakacji w Norwegi i sprawdzała się rewelacyjnie. Poczytawszy fora ogrodnicze wiedziałam już, że trzeba kupić porządnej firmy. Tak więc w maju zeszłego roku stałam się posiadaczką zgrabniutkiej kosiarki firmy Gardena. Co tydzień więc z moją piękną kosiareczką wkraczałam do ogródka i szybciutko i ładniutko w ciągu 10 min. kosiłam moje 50 m2 po czym przez następne 30 min. pracowicie zgrabiałam trawę, tłumacząc sobie że regularnie grabiona trawa będzie piękniejsza, bujniejsza i zdrowsza niż niegrabiona. Szczęściem moja siostra obdarowała mnie grabiami na bardzo długim trzonku dzięki czemu mój kręgosłup jakoś to przetrzymywał. Oczywiście mogłam kupić od razu kosiarkę z koszem, ale były sporo droższe i jakoś nie widziałam na tamtym etapie ogrodowania takiej potrzeby. Teraz potrzeba dopiekła mi już bardzo. Tak bardzo, że mimo jesieni, mimo ceny (osobno kosz do kosiarki można dokupić tylko nowy bo używanych na allegro nie znalazłam) kosz został zamówiony. Po perypetiach, o których nie będę tu pisała, ze znacznym opóźnieniem dotarł w końcu do mnie pewnej październikowej soboty. Zostało mi już tylko ostatnie koszenie przed zimą. Złożyłam, zamontowałam i skosiłam: 10 min. i po wszystkim, i teraz zastanawiam się na co ja te półtora roku czekałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz