wtorek, 16 października 2018

Jesień w Górach Sowich

Zaiste ogniste są buki w Górach Sowich. Połowa października, to najpiękniejszy czas na kontemplację jesieni. W tym roku nasz wybór padł na Góry Sowie - niewielkie, niewysokie, ale jakie urokliwe.

Buki (Fagus sylvatica) właśnie "płonęły". Tydzień wcześniej pewnie nie było jeszcze tych barw, a za tydzień część liści już opadnie. Nasze trasy prowadziły głównie przez las. Pierwotnie był to las liściasty - bukowy, potem ludzie dosadzili świerki. Więc teraz zieleń przeplata się z żółtym, pomarańczowym i brązem. Buki oglądane pod światło ukazują plątaninę gałązek, a trawy skrzą się w słońcu.
 

Góry Sowie owiane są mgiełką tajemnicy. To tu w czasie II Wojny Światowej umierali więźniowie budując hitlerowski kompleks podziemnych tuneli. Do dziś historycy nie są pewni, jakie miało być ich przeznaczenie. My nie wchodziliśmy pod ziemię wręcz przeciwnie wdrapywaliśmy się na wieże widokowe. Widoki były piękne i rozległe, ale czasem smutne, bo widać smog.
Widok z Wielkiej Sowy na południe - niebo prawie czyste

Widok również z Wielkiej Sowy na północ w stronę Wrocławia - smog

Barwy jesieni z wieży widokowej na Kalenicy
Nasze punkty widokowe czasem były bardzo naturalne, ale czasem zaskakiwały nas swoją formą architektoniczną jak na przykład wieża widokowa na najwyższym szczycie Gór Sowich - Wielkiej Sowie.
Słoneczne skałki
To wieża widokowa czy latarnia morska?
 Góry Sowie jak całe Sudety przechodziły z rąk do rąk, jak to na pograniczu zwykle bywa. Przed naszą erą ziemie te zamieszkiwali Celtowie. Gdy rozpoczęła się wędrówka ludów w IV wieku n.e. obszar ten opanowali Słowianie. Najpierw na tym terenie rządził polski ród Piastów, a w 1348 r. cały Śląsk trafił pod panowanie Czech. W wyniku wojen Śląskich znów zmieniły się rządy. Tym razem rozpoczęło się panowanie Prus na tym terenie. Zwierzchność Niemców trwała aż do II Wojny Światowej, po której zakończeniu  Dolny Śląsk znów znalazł się w granicach Polski. Dziś na szlakach widać zarówno pozostałości poniemieckie jak i polskie symbole.
Opuszczony poniemiecki budynek

Biały orzeł na betonowej płycie przy schronisku "Orzeł"

Deptaliśmy góry do zmroku i po zmroku, zachwycały zachody słońca.

Potem zmęczeni wracaliśmy w przyjazne progi naszego tymczasowego domu. W tym właśnie miejscu pora na małą dygresję ogrodniczą. 😀 Nie obyło się bez zwiedzenia ogrodu przydomowego naszych gospodarzy. Ogród w barwach jesieni prezentował się przepięknie.















Weekend się skończył i pora była wracać do domu. Żegnam was już z Warszawy z widokiem Gór Sowich przed oczami.


2 komentarze:

  1. Piękna kraina, bukowe lasy jesienią nie mają sobie równych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna! Aż wstyd się przyznać, że w Górach Sowich byłam pierwszy raz. Teraz kiedy jest taka szybka trasa z Warszawy do Wrocławia, kierunek Sudety będzie pewnie częstszy.

    OdpowiedzUsuń