środa, 10 stycznia 2018

Migdałki na Żytniej

Chcę dzisiaj przedstawić ulicę Żytnią - jedną z moich ulubionych na Woli i to również dzięki zieleni miejskiej. Wcześniej nie tędy przebiegała moja droga i dopiero, gdy przeprowadziłam się na Wolę, Żytnia stała się trasą może nie codzienną, ale dość często wybieraną.

Żytnia w maju
i w październiku

Na Żytniej jest budynek komendy policji, w pobliżu stoją nowe bloki, ale są też przedwojenne kamienice choć chyba w uboższej szacie po liftingu jaki im zafundowano w czasach PRL. Jest też charakterystyczny mur cmentarza ewangelickiego. Lubię Żytnią właśnie za ten mur, za niewysoką kameralną zabudowę, za bujne rabaty przed komisariatem policji, za zadbaną zieleń uliczną. Ulica w środkowym odcinku obsadzona jest ozdobnymi migdałkami, które niesamowicie kwitną w maju. W czerwcu zaczynają kwitnąć pięciorniki i róże okrywowe, posadzone pod drzewami. Róże kwitną do października.
Wciąż jeszcze jest to niestety w Warszawie ewenement. Zazwyczaj przy ulicach rosną zniszczone warunkami miejskimi drzewa, okaleczone byle jak wykonywanymi cięciami, stare zaniedbane żywopłoty z ligustru, których nikt dla odmiany nie przycina i już są mocno "wyliniałe", a jeszcze niżej coś, co niby jest trawnikiem, ale nim nie jest bo choć zielone to akurat trawy jest tam najmniej. Ostatnimi czasy Warszawa zaczyna bardziej dbać o roślinność. Pojawiają się nowe nasadzenia z traw ozdobnych, z bylin, róż okrywowych i co najważniejsze, nie kończy się tylko na sadzeniu. Na Żytniej na zimę są ustawiane płotki chroniące drzewa przed solą z ulicy.

zabezpieczone na zimę klomby
widok na mur cmentarza ewangelickiego
 Bardzo mnie to cieszy. My Polacy lubimy nowe projekty, gorzej z dbałością i utrzymaniem tego, co już zostało zrobione. Efekt jest taki, że to co nowe jest ładne, a to co starsze - popada w ruinę. Cieszy więc, gdy widać że tendencje się odwracają. I tak naprawdę z tego powodu napisałam ten post. Na razie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz