niedziela, 24 września 2017

Przygoda pewnego kota

Tydzień temu zorganizowałam "zlot czarownic". Sześć bab, do wyboru do koloru: brunetki, rude, szatynki i blondynki, młode i te jeszcze wciąż młode, chude, średnie i pięknie zaokrąglone, miłośniczki wspinania, fotografii, ogrodów i kotów 😃.

Moja koleżanka - Justyna, miłośniczka kotów, spytała czy przy okazji może zabrać do mnie na wywczasy jednego ze swoich pupilów. Ma mieszkanie na ostatnim piętrze, bez balkonu i chciała zrobić frajdę ogródkową choć jednemu z kotów. Już kiedyś razem z Justyną odwiedził mnie rudy Ryś i bardzo mu się u mnie podobało. Tym razem przyjemności miała zażywać najmłodsza, czarna Perełka.
Perełka dotarła do mnie w kocim kontenerze i po jego otworzeniu w mieszkaniu, otoczona przez tyle nowych twarzy, wcale z niego nie chciała wyjść. Na zachętę kontener został wyniesiony do ogródka i tym razem Perełka szybko zdecydowała się go opuścić i równie szybko zdecydowała się opuścić mój ogródek. Zaczęło się poszukiwanie kotki. Namierzyłyśmy ją w krzakach, to szybko czmychnęła do ogródka na przeciwko, stamtąd na parapet okna sąsiadów, z parapetu na zielony dach nad wjazdem do garażu. Tam zaszyła się w dzikim winie, a gdy ją tam moja latorośl odnalazła, dała dyla i szukaj wiatru w polu. Justyna do nas już nie wróciła i cały czas spędziła przeczesując ogródek osiedlowy. My również robiłyśmy wypady, by jej pomagać. Pomagali też niektórzy z moich sąsiadów. Jak to spuentowała druga z moich koleżanek - Beata: miała być wesoła impreza, a jest stypa po kocie.
Wieczorem zostało zamieszczone ogłoszenie na forum osiedlowym. Justyna opuściła mój dom około północy, by następnego dnia wczesnym rankiem zjawić się z kocim kocykiem, jedzeniem, łakociami, dodatkowym kontenerem, zestawem misek etc. Na forum toczyła się żywa dyskusja, kto, gdzie i kiedy widział kota, Justyna przeszukiwała osiedle, razem rozwiesiłyśmy ogłoszenia i gdy w końcu późnym wieczorem udało jej się namierzyć kotkę, zdenerowana próbowała ją dość brutalnie złapać. Perełka jeszcze bardziej wystraszona wywinęła się, a Justyna podrapana i pogryziona wpadła w czarną rozpacz, że teraz to już Perełka ją nienawidzi i nigdy nie zechce wrócić do domu.  Odtąd Justyna zjawiała się na osiedlu dwa razy dziennie: rano i wieczorem lub raz dziennie od rana do wieczora, a czasem nawet zostawała na noc, przekonując mnie żebym sobie nie robiła kłopotu, bo przecież ona się tylko położy na podłodze i przykryje kurtką 😁. W moim ogródku została wystawiona kuweta, kontener, klatka-łapka dla kotów, miska z wodą, miska z suchą karmą i miska z "mokrym" jedzeniem.

Justyna zdążyła się też zaprzyjaźnić z naszymi ochroniarzami, którzy na bieżącą ją informowali, że kot jest cały i zdrowy choć czasami miauczy. Bo kot wyglądał na całkiem zadowolonego: ładny zadbany ogród z masą krzaków, w których można się ukryć, na bieżąco dostarczane jedzenie, ukochana właścicielka przez cały dzień tuż obok, a w razie deszczu mnóstwo suchych zakamarków pod daszkami i balkonami. Gdy wieczorem Justyna zjawiała się na osiedlu, Perełka dawała o sobie znać głośnym miauczeniem, chyba jednak tęskniła. Justyna zaś przykucała kilka kroków od niej, od czasu do czasu tęsknym głosem ją wołając i tak spędzała długie godziny. Niektórzy sąsiedzi widząc ją w tej pozie, martwili się czy przypadkiem nie zasłabła, inni zaintrygowani dopytywali, co ona robi.
Wczoraj wieczorem zdecydowałyśmy, że trzeba spróbować zwabić kotkę do domu. Justyna zainstalowała się w salonie, drzwi balkonowe zostały otwarte, miska z jedzeniem postawiona na progu i ... zadziałało! Gdy o wpół do pierwszej poszłam spać, Perełka zjadła jedzenie z miski choć do mieszkania nie zdecydowała się wejść. Justyna cierpliwie czekała całą noc, a rano obudziło mnie głośne miauczenie w domu. Wciąż była bardzo płochliwa, to wchodziła do środka, to znów cofała sie na zewnątrz. W końcu podeszła do Justyny, dała się głaskać, a ja w tym czasie zamknęłam drzwi balkonowe. Zaczęła głośno protestować, spojrzała się na mnie nienawistnym okiem i rzuciła się na klamkę. Myślę, że najszczęśliwsza by była gdyby miała i podwórko i Justynę.


Teraz Perełka śpi schowana pod łóżkiem i czeka nas etap drugi czyli przekonanie Perełki, żeby weszła do kontenera i pojechała do domu. To chyba też może trochę potrwać. 😉

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście posiadanie kota to bardzo fajna sprawa i ja również rozważam o tym aby mieć takiego zwierza. Zainteresował mnie wpis https://glos24.pl/jak-widzi-kot gdzie interesująco zostało napisane to jak widzi kot. Jak dla mnie jest to bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń