Ale prawda jest taka, że uliczne kwiaciarki sprzedają tulipany i róże, w ogrodach sadzi się raczej starannie wyselekcjonowane i dużo bardziej efektowne odmiany, Elizabeth Taylor już nie żyje, no może dziewczynki w lesie nadal zrywają te kwiatki. Ja jak byłam dziewczynką, zrywałam. 😊
kępa fiołków koło pnia - kwiecień 2018 |
Ok, wracam już do meritum i do Żoliborza. Gdy 2 lata temu zaczęłam plewić fragment ziemi wokół pnia drzewa, żeby sadzić pierwsze rośliny, natknęłam się na kępkę liści bardzo przypominających fiołki. Na wszelki wypadek zostawiłam ją i to rzeczywiście okazały się być fiołki. Gdy zakładałam rabatę przy kolejnym drzewie znów znalazłam fiołki. Byłam przekonana, że to efekt wcześniejszych prób ogrodniczych.
już trochę większa kępa - maj 2020 |
Jednak w tym roku takich malutkich kępek z malutkimi sercowatymi listami znalazłam dużo więcej i zaczęłam się zastanawiać o co chodzi. Doszłam do wniosku, że to po prostu dobre miejsce dla fiołków i one bardzo chcą tam rosnąć i rosną samoistnie. Niestety w sezonie letnim raz na miesiąc wkraczają ekipy z kosiarkami i koszą wszystko jak popadnie, nawet gdy nie ma żadnego trawnika, dlatego miały szansę tylko przy pniach drzew. A w tym roku ze względu na epidemię i brak opadów w kwietniu, nie było zwykłych prac "porządkowych" na podwórku. To jest niesamowite, bo resztki zeszłorocznych liści nadal przykrywają ziemię, wszystkie rośliny dały sobie radę mimo długotrwałej suszy, a na dodatek wyrastają fiołki. To mnie zainspirowało, żeby właśnie fiołkami zadarnić chociaż mały kawalątek powierzchni. Wciąż szukam nowych roślin zadarniających, żeby przełamać monotonię barwinków, a rozwiązanie było na wyciągnięcie dłoni. Nie łudzę się: niedługo wrócą kosiarki i fiołkowa sielanka się skończy. Dlatego mam zamiar wcześniej zgrupować odnalezione kępki w jednym miejscu i odpowiednio je oznaczyć. Znalazłam też pewien dziki zakątek na granicy Woli i Żoliborza, gdzie fiołki rosną w ogromnych ilościach, więc pewnie trochę ich zabiorę.
Co poza tym słychać na Żoliborzu?
Zrobiło się naprawdę barwinkowo i kwitnąco i to bardzo widać. Każdy z sąsiadów, z którym rozmawiam, nie mógł się nadziwić, że tak pięknie się rozrosły. Akcja barwinkowa trwa dalej, posadziłam tegoroczne sadzonki. Na razie w kolejnym miejscu bure pole z pojedynczymi pędami, ale przecież już wiemy jak będzie wyglądać za rok i dwa. 😃
Bluszcz posadzony w zeszłym roku i bezwzględnie potraktowany na jesieni grabiami, dał jednak sobie radę i wypuszcza nowe jasnozielone liście.
Ukorzenione gałązki trzmieliny posadzone wzdłuż chodnika (docelowo ma być z nich obwódka) wyglądają bardzo optymistycznie. Już robią się kolejne sadzonki na jesień. Nawet bodziszki po zeszłorocznym koszeniu odbiły i próbują kwitnąć. Będę je w dalszym ciągu dosadzać.
Najważniejsza wiosenna zmiana to zagospodarowanie otoczenia drugiej ławki. Dwa lata temu posadziłam tam runiankę japońską, ale ona jednak bardzo wolno rośnie, a w zeszłym roku została ścięta równo z ziemią. Z kolei rok temu posadziłam tam kępę słoneczniczków szorstkich, ale i one wyglądały mizernie. Może w tym roku się wzmocnią. Postawiłam więc na sprawdzone rozwiązanie i obsadziłam ten teren turzycą 'Ice dance'. Turzycę pozyskałam dzieląc rośliny, które niesamowicie się rozrosły przez te 2 lata. Podzieliłam 4 kępy i zyskałam 20 nowych roślin i tak naprawdę wcale nie widać, że czegoś jest tam mniej. W nowym miejscu od razu zrobiły efekt i są na tyle duże, że może nikt nie będzie próbował je kosić.
Widok od jednej strony |
i od drugiej |
Tyle na razie. jeśli się uda fiołkowe poletko, to kolejnej wiosny na pewno obfotografuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz