środa, 29 stycznia 2020

Co było, co będzie

Wszyscy podsumowują stary rok i piszą o planach na ten obecny. Ponieważ dopadła mnie zimowa niemoc (teraz dzień jest taki krótki i światła słonecznego zdecydowanie za mało) nie mogłam się do tego zebrać, ale w końcu zaczęłam. Może i skończę 😉



W ogródku podwórkowym niewiele się działo. Nie było żadnych rewolucji ani super nowości. W zasadzie przybyła mi w ogrodzie tylko ułudka wiosenna (Omphalodes verna). Weszłam w jej posiadanie nie całkiem legalnie. Spacerowałam sobie w pewien piękny kwietniowy dzień po jednym z warszawskich parków i po prostu wyszła mi na drogę wprost pod nogi. Musiałam ją albo ominąć łukiem, albo przeskoczyć, albo zdeptać, albo zabrać ze sobą. No gdybym ją zostawiła, to w końcu któryś z przechodniów by ją rozgniótł, a jak nie, to służby porządkowe by ją z parkowej alejki wykopsały, a ja od dawna marzyłam o ułudce. To wcale nie była akcja zaplanowana. Kiedy ją wydobyłam spomiędzy kostki brukowej, musiałam poświęcić chusteczki higieniczne, które namoczyłam w pobliskim stawie, owinęłam  roślinkę  i zabrałam ze sobą na szkolenie. Wieczorem, gdy dotarłam do domu, była w kiepskiej formie, więc po nocy z latarką w ręku czym prędzej ją sadziłam, nie dając wielkich szans. Tymczasem bardzo jej się spodobało, wkrótce wypuściła liczne rozłogi i teraz mam już 5 ułudek!!! 😲😁






Poza tym wciąż rozmnażałam rośliny z myślą o ogrodzie przy kamienicy. Wypracowałam nawet sposób na rozmnażanie hortensji z prawie 100% skutecznością!!! Ale o tym w osobnym poście.
Więcej zajmowałam się ogrodem przy kamienicy. Nie była to co prawda tak intensywna praca jak jeszcze rok wcześniej, ale po prostu teraz nie miałam już tyle czasu.
A oto co zrobiłam:
- W dalszym ciągu rozszerzałam obszar barwinków, ukorzeniając i sadząc nowe rośliny, a także odchwaszczałam te miejsca gdzie nie ma jeszcze zwartej okrywy.
Już w następnym roku po posadzeniu młode barwinki zaczęły kwitnąć

- Rozmnożyłam trzmielinę i malutkie sadzonki jesienią zostały posadzone wzdłuż chodnika. Chcę z nich zrobić niską obwódkę, ale póki co są takie małe, że mało je widać.
- Po raz kolejny zrobiłam kilkanaście sadzonek bodziszków. Niestety pracownicy od zieleni skosili je!!! jednak to twarde sztuki i wypuściły nowe liście. Zobaczymy jak przetrwają zimę.
O takim kobiercu bodziszków marzę

- Cudem udało mi się zdobyć kilkanaście worków kory do rozsypania na rabatach. Najpierw podbierała korę jedna z sąsiadek (skoro świt przychodziła z wiaderkiem), a jesienią panowie od zieleni całość kory zgrabili razem z liśćmi. Już nie ma ani kawałeczka. 😪
- Posadziłam poziomkówkę indyjską. Ciężką miała przeprawę, bo lato było suche, a ze względu na prace przy fundamentach, nie było jak podlewać. Dała jednak radę. Co będzie dalej - zobaczymy!!!
- Wiosną trafiły do gruntu zeszłoroczne sadzonki hortensji. Jaki był dalej ich los, już pisałam.
- Była też akcja obsadzania bluszczem. Bluszcz się przyjął, niestety jesienią panowie od zieleni potraktowali go grabiami. Jeszcze żyją.
- Posadziłam też kolejne funkie przywiezione z podwórkowego. Niestety funkie na żoliborskim podwórku nie dają rady. Więcej nie będę próbowała.
- Jesienią pokusiłam się o sadzenie cebul narcyzów. Zainspirowały mnie te z Łazienek Królewskich. Wybrałam odmianę, która podobno daje radę w półcieniu czyli narcyz wonny 'Recuvus'.
Narcyzy w Łazienkach Królewskich

- Poza tym grodziłam, oznaczałam, wydzielałam byle tylko ochronić rośliny przez pracownikami ZGN, ale jak widać z mizernym skutkiem.

Jest jeszcze jeden duży sukces, ale aż boję się pisać, żeby nie zapeszyć. Zespół przedwojennych budynków, w skład którego wchodzi nasza kamienica, jest ogrodzony. Nie jestem zwolenniczką zagradzania terenu, ale już wydzielania i owszem. Tu jest właśnie taki przypadek: obszar jest ogrodzony, ale furtki i bramy są otwarte więc jest ogólnie dostępny. Osiedle było ogrodzone od samego powstania jeszcze w latach 20-tych ubiegłego wieku, więc ma kontekst historyczne, ale niestety nigdy nie było remontowane i jest w opłakanym stanie, zagrażającym bezpieczeństwu pieszych. Zgłosiłam ten temat do budżetu obywatelskiego i wygrał !!! Ma być realizowany!!! A przecież ogrodzenie, jak na to nie patrzeć, również jest częścią ogrodu.


OK, rok 2019 już podsumowany, to teraz pora na plany.
W podwórkowym muszę przede wszystkim powalczyć z chorobami i szkodnikami. Wciąż grasują opuchlaki. Co prawda Wspólnota zrobiła wiosną jednokrotny oprysk nicieniami i rzeczywiście było opuchlaków mniej, ale na jesień nie powtórzono zabiegu.  Podlałam rośliny wywarem z wrotyczu, co na pewno pomogło trochę. Na Ogrodowisku wyczytałam o Artemisolu więc w tym roku wypróbuję ten preparat. Jakby nie dosyć było opuchlaków, to jeszcze mam ćmę bukszpanową i śluzownicę różaną. Wiosną planuję zrobić oprysk olejowy.



W zaogródku miejsca już właściwie nie ma i to jest główny problem. Dlatego muszę stąd zabrać chociaż jedną baptysję. Obawiam się, ze może tego nie przeżyć, bo to już spore egzemplarze, a one się głęboko korzenią. Jednak wyrosły zbyt wielkie jak na mój malutki ogródek i próbują pożreć mi fotel . 😉 Jednak zaryzykuję, bo zawsze mi ta druga zostanie. Baptysję pewnie posadzę na Żoliborzu, ale nie na dziedzińcu, tylko na bardziej słonecznym miejscu od strony ulicy.











Powinnam też coś zrobić z moją kaskadą. Jeszcze 2 lata temu ciurkała, ale gdy próbowałam ją uruchomić w zeszłym sezonie, okazało się że popękała i woda wycieka. Ustawiałam więc na niej pojemniczki z wodą i służyła za poidełko i salon kąpielowy dla sikorek. Jednak pora już na stworzenie jakiegoś fajnego ciurkadełka. Podoba mi się pomysł z niewidzialnym kranem https://dompelenpomyslow.pl/zobaczcie-jak-zrobic-magiczna-fontanne-do-ogrodu/ Prawda, że fajnie wygląda? Jednak wrażliwa jestem na wszelkie hałasy i być może będzie dla mnie za głośno. Poza tym przez większość czasu pewnie kaskada będzie wyłączona, a wtedy efekt wizualny już taki fajny nie będzie. Z domu moich rodziców, zabrałam starą makutrę. Takie makutry można kupić na targach staroci. Może z nich zrobię kaskadę na taki wzór https://www.strade.com.pl/pl/fontanny-pozostale/fontanna-ogrodowa-kaskada-wodna-dzban-koloseum-wraz-ze-swiatlami-wysokosc-79-cm_253. Mam do wykorzystania pompkę i oświetlenie ze starej, dziurawej. Jeśli macie jakieś fajne inspiracje, dajcie znać. Pamiętajcie tylko, że ja muszę mieć wszystko miniaturowe. 😊


Z budowy podwyższonych rabat pozostało mi trochę materiału. Na razie leży poukładany w stosik. Mam 2 pomysły na jego wykorzystanie: powiększenie tarasiku układając zewnętrzny krąg z łupku. Drugi pomysł to zrobienie podwyższonej rabaty z murkiem zamiast pagórka, gdzie rośnie klon palmowy. Jeszcze nie wiem, w którą stronę pójdę i czy  w ogóle się do tego zabiorę.
Po postawieniu mebli na tarasie robi się dość ciasno, przydałoby się go powiększyć,

a może przy klonie palmowym na przeciwko zrobić kamienny murek taki jak z boku przy dereniu kousa





























W przedogródku planuję tylko prace porządkowe. Aluminiowe listwy odgradzające rabaty od trawnika trochę się poprzekrzywiały. Jedna z nich węższa niż pozostałe wymaga wymiany, bo jest bardzo niestabilna.

A co na Żoliborzu? Tam kontynuacja i to w bardzo ograniczonym gatunkowo zakresie. Ten teren jest zbyt trudny dla większości roślin, wytrzymują tylko te najbardziej odporne. Nie dość, że kiepska ziemia i sucho, to jeszcze psy i niszczycielska działalność pracowników ZGN. Będę więc sadzić rośliny już sprawdzone: barwinki (zaczęłam akcję rozmnażania), bluszcz, bodziszki oraz turzyce. Te ostatnie robią niesamowity efekt, a na tyle już urosły, że będę mogła je podzielić. Chcę je posadzić w narożniku przy kolejnej ławce. Jeszcze niedawno rosła tam runianka, ale w trakcie ostatniej akcji koszenia trawy oczywiście pracownicy skosili również inne rośliny do samej ziemi w tym runiankę japońską. Turzycom na szczęście darowali życie, więc może i tam się w przyszłości ostaną.
To nie znaczy, że w ogóle nie planuję innych roślin, ale muszę z tym poczekać. Mam pomysł na zdobycie finansowania na ogrodzenie rabat, ale muszą się włączyć również inni mieszkańcy i nie jestem pewna czy to się powiedzie. W takim przypadku trzeba będzie poczekać, aż rozrosną się rośliny zadarniające na tyle, że ZGN odpuści sobie koszenie i wygrabianie.



Uff, skończyłam 😊 Zdążyłam nawet w styczniu. Pozdrawiam Was zimowo, bo dzisiaj spadł w Warszawie pierwszy tej zimy śnieg. Co prawda już się topi i za chwilę go nie będzie, ale zdążyłam zrobić zdjęcia.
 

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy post. Chociaż, kiedy czytałam o poczynaniach "panów od zieleni", to ręce opadają! Oni mają dbać i chronić, a niszczą, zgroza. Śliczne masz baptysje. A z poziomkówką uważaj - ma zalety, ale jest bardzo jest ekspansywna, będzie pojawiać się w innych roślinach.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda - ręce opadają. Co do poziomkówki, to w tym przypadku jej ekspansywność może być zaletą. Tam są całe połacie do zadarniania. Niestety póki co nawet ona w tych warunkach średnio sobie radzi. Może coś jeszcze super odpornego do suchego cienia poradzisz mi Tamaryszku.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w suchym cieniu najlepiej sprawdzają się bodziszki korzeniaste, te najzwyklejsze. Również bodziszek nodosum, epimedia rubrum, liriope. I żurawka, ale villosa.

    OdpowiedzUsuń