Już chyba najwyższa pora, żebym trochę opisała co dzieje się na podwórku żoliborskiej kamienicy. Mnie co i rusz dopada zwątpienie, szczególnie po akcji koszenia czy w okresie upałów i suszy. Przed chwilą zerknęłam jednak na wcześniejsze posty i wcześniejsze zdjęcia i może jednak jakiś efekt jest widoczny. 😊
Rośliny posadzone w najbardziej słonecznym narożniku pięknie się rozrosły. Są to turzyce od dziewczyn z Ogrodowiska: 'Ice dance' (Carex 'Ice dance') od Tess i 'Irish green' (Carex 'Irish green') od Mary oraz karłowa odmiana liliowca 'Stella de Oro' (Hemerocallis 'Stella de Ore') z mojego ogródka.
Piękną niespodziankę sprawił mi barwinek (Vinca minor) - niesamowicie się rozrósł. W nasłonecznionym miejscu to już całkiem gęsty zielony dywanik, w cieniu dywanik znacznie rzadziej tkany😉. Niestety część miejsc obsadzonych barwinkiem została zniszczona przy okazji wymiany gazociągu. Oczywiście rozumiem, że remont instalacji to najważniejsza sprawa, ale przecież wystarczyło wykopać rośliny, odłożyć je i potem nawet sama posadziłabym je z powrotem. Wymiana rur trwała 1 dzień, a zniszczono rośliny, które rosły już rok. To była jedna z tych chwil zwątpienia. Gdy minęła, zabrałam z domu nowo wyhodowane sadzonki barwinków i posadziłam w miejscu spustoszenia i znów trzeba rok czekać na jakiś efekt.
|
Barwinek w słonecznym miejscu |
|
Barwinek w miejscu cienistym |
|
Marniejące hosty |
Ten rok pokazał, które rośliny dają radę, a dla których warunki są nieodpowiednie czy po prostu zbyt trudne. Mimo, że wybierałam tylko cienioluby, to niektóry gatunki zanikły, a inne marnieją. Niestety rady nie dają paprocie. Tu dla nich jednak zbyt sucho. Hosty (Hosta) choć sadziłam dorodne, duże rośliny, z tygodnia na tydzień słabły. Niby jeszcze są, ale bardzo lichutkie. Spójrzcie na zdjęcie obok, widzicie hosty? No właśnie! Są tak marne, że nawet na zdjęciu trudno je dostrzec. Wśród opadłych liści kryje się jeszcze kokoryczka wonna (Polygonatum odoratum), która ma odwrotnie: sadzonka była niewielka i w kiepskim stanie, a ona dała radę i powiększa kępę. Są tu jeszcze maleńkie sadzonki poziomkówki indyjskiej (Duchesnea indica). Następny rok pokaże, czy przetrwają i się rozrosną. Z hostami spróbuję jeszcze raz w kolejnym trzecim miejscu i jeśli tam też nie będzie im dobrze, dam sobie spokój.
|
Bodziszek po przejściach |
Poukładane kamienie to nie ma być efekt dekoracyjny, tylko to mój sposób na "kosiarzy": kamienie wyraźnie wydzielają przestrzeń, a jak się Panowie rozpędzą, to uderzenie o kamień powinno ostudzić ich zapał. Podobną ostrzegawczą rolę pełnią chorągiewki. Niestety nie zawsze to działa. Kilka tygodni temu nasza Pani dozorczyni zadzwoniła do mnie bardzo zmartwiona, że pracownicy od miejskiej zieleni wycięli część posadzonych przeze mnie roślin. Niby tylko kawałeczek, ale to były właśnie te, które świetnie sobie radzą - bodziszki korzeniaste (Geranium Macrorrhizum). Ścięte zostały liście, zostały nagie łodygi. To był ten kolejny moment zwątpienia. Bodziszka rozmnażam sama w raczej skromnych ilościach, ale wiązałam z nim duże nadzieje. W związku z tym tegoroczne sadzonki zostały na razie w Ogródku podwórkowym aż do wiosny. Gdy dziś wybrałam się na Żoliborz, okazało się, że bodziszek dał sobie radę i wypuszcza nowe malutkie listki. To dobrze, ale .... czy takie pobudzenie jesienią nie zaszkodzi roślinie?
To nie tak, że nic już nowego nie jest sadzone. W dalszym ciągu dosadzam barwinki, ale była też wielka akcja sadzenia bluszczu (hedera helix). Wielka ze względu na ilość sadzonek bluszczowych, bo udział w tej akcji brały niestety tylko 2 osoby: prowodyrka czyli mama jednej z mieszkanek i nota bene dawna mieszkanka kamienicy oraz ja. Pani Dorota przywiozła 2 wielkie wory pędów bluszczu. Jak to sadzić? Ostatecznie robiłyśmy długie bruzdy, w których ułożyłyśmy pędy i przysypałyśmy ziemią. To chyba był dobry pomysł, bo listki się zielenią. Na razie widok podobny jak barwinków w zeszłym roku czyli trochę zielonych listków w burej ziemi. Pełna jestem jednak nadziei.
|
Wśród liści zielenią się liście bluszczu |
|
Trzmielina oznaczona taśmą |
Ostatnio posadziłam ukorzenione gałązki trzmieliny pnącej (Eounymus fortunei). Jednak tu nie będzie się pięła, tylko ma stworzyć niską obwódkę przy chodniku. Sadzonki pobrałam z 3 odmian trzmieliny rosnącej w ogródku podwórkowym: 'Emerald gaiety', 'Emerald'n gold' oraz 'Silver queen '. Sadzonki były przemieszane, a miałam mało czasu i sadziłam jak leci, będzie więc kolorystyczny miszmasz. Może nie będzie tak źle, skoro tłem jest jednostajna ciemna zieleń barwinków, a jeśli nawet nie będzie to dobrze wyglądało, to najwyżej zrobię ponowne przesadzanie i pogrupuję kolorami.
W zeszłym roku miałam wielkie plany hortensjowe. Przygotowałam około 30 sadzonek hortensji bukietowej (Hydrangea paniculata) w odmianach. Jesienią znalazłam zaciszne miejsce, zadołowałam sadzonki i oznaczyłam kolorowymi chorągiewkami i plakietkami z opisem. Hortensje całkiem ładnie przezimowały, jednak wiosną osoba przycinająca krzewy nie zważała na chorągiewki i podeptała część młodych krzaczków. Czym prędzej je wykopałam, żeby uratować pozostałe. Gdy przyszłam kilka dni później, okazało się, że ktoś się pokusił na te ładniejsze. Posadziłam więc ocalałe sadzonki. Niestety to były te słabsze i część nie dała rady, część została połamana (przez psy?) i ostatecznie do jesieni dotrwały dwie rośliny. To było kolejne moje zwątpienie. W tym roku też zrobiłam kilka sadzonek hortensji tym razem piłkowanej (Hydrangea serrata). Wciąż zwlekam z zadołowaniem doniczek i zastanawiam się jak je zabezpieczyć przed wandalami. Może macie jakiś pomysł?
|
Jedna z dwóch ocalałych hortensji |
Najważniejsza zmiana dokonała się jednak w nastawieniu mieszkańców do zazieleniania dziedzińca. W tamtym roku prawie każdy przekonywał mnie, że to nie ma sensu, bo i tak się nie uda. Tylko 2 rodziny mi pomagały i sekundowały. W tym roku, gdy sadziłam kolejne rośliny NIKT nie powiedział, że nie warto. Może grupa pomocników nie bardzo się powiększyła, ale wspierających dobrym słowem przybyło. Od jednej z sąsiadek dostałam nawet w podzięce za ciężką ogrodniczą pracę, własnoręcznie wykonaną szydełkową serwetkę. 😊
Powiem więcej: przybyło 4 nowych ogrodników, którzy na własną rękę próbują coś zdziałać począwszy od posadzenia kępy aksamitek, poprzez krzewy jagody Goi aż do uporządkowania i obsadzenia licznymi roślinami całkiem sporego kawałka terenu. Jedna z sąsiadek stworzyła nawet ze starego krzesełka bardzo ciekawy i optymistyczny kwietnik .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz