niedziela, 17 października 2021

Ogródkowe plony

 Jesień, czas zbiorów - może pora napisać coś o moich uprawach. 😀


Gdy myślałam o moim przyszłym ogródku, miałam wizję krzaków borówek amerykańskich, kiści czerwonych pomidorków i krzaczków obsypanych poziomkami. Aż tak dobrze nie jest, ale mimo wszystko jak na mały miejski, cienisty ogródek, źle nie jest.

Pierwszymi roślinami posadzonymi w podwórkowym były właśnie krzaki borówki amerykańskiej. To był strzał w dziesiątkę. Mam 2 krzaczki i owoców nie jest za dużo, ale wystarczająco, żeby w sezonie codziennie zebrać małą garstkę do porannej owsianki.


Znalazłam też cieplejszy kącik dla ziół. Doskonale u mnie rosną te mniej światłolubne czyli mięta i oregano. Świetnie sobie też radziła melisa. Nawet więcej niż świetnie, bo tak mocno się rozsiewała, że zrezygnowałam. 

 Później zamarzył mi się czosnek niedźwiedzi. Na spółkę z kolegą z pracy zakupiliśmy sporą paczkę sadzonek. U mnie rośnie rewelacyjnie. Zrywam wiosną młode listki i dodaję do sałaty.



Na ogrodzeniu w przedogródku posadziłam cytryniec chiński. Kilka lat się rozrastał, a w tym roku miał mnóstwo owoców i nastawiłam nalewkę z cytryńca. Podobno pyszna. Ponieważ mocno się rozrasta i muszę go przycinać, postanowiłam ususzyć młode liście. Gdy nadeszły upały, zaparzyłam napar z cytryńca, posłodziłam miodem, doprawiłam sokiem z cytryny, schłodziłam i zaserwowałam z kostkami lodu. Wszystkim smakował, pyszny zimny napój i na dodatek podobno bardzo zdrowy. Polecam.

 


Mam też rośliny, które sadziłam jako ozdobne, a okazały się być jadalne i smaczne. Taką niespodziankę sprawiły mi funkie. Zawsze zachwycam się ich dekoracyjnymi liśćmi i dzwonkowatymi kwiatami. Tymczasem ich liście są jadalne i odkąd się o tym dowiedziałam, wczesnym latem przygotowuję gołąbki w liściach funkii. Ponieważ funkie rosną u mnie bardzo bujnie, dzieje się to bez szkody dla ich wyglądu.


Rośliną z również azjatyckim rodowodem i podobno bardzo zdrową jest tułacz pstry, tak przynajmniej wyczytałam na tym blogu: http://ziolazodleglychkrain.blogspot.com/2014/08/houttuynia-cordata-pstrolistka.html. Przyznam się, że nie skosztowałam, go jeszcze. Może dlatego, że zapach ma rzeczywiście bardzo specyficzny i jakoś mnie nie zachęca.

 


No i jest jeszcze róża. Zazwyczaj nie myśli się o różach w kategorii roślin kulinarnych, jednak mnie zdarzyło się już wykorzystywać moją różę w kuchni. W latach, gdy kwitła bardzo obficie, aż uginała się pod masą kwiatów. Wtedy ścinałam całe pędy do wazonu, ale też do przygotowania konfitury z płatków róży. Czy jest lepszy pączek niż taki z konfiturą różaną? Pączków już od wielu lat nie jadam, ale ten smak mam w pamięci do tej pory.


 

To na tyle, pozdrawiam jesiennie i kulinarnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz