wtorek, 24 marca 2020

Ogród w czasach zarazy

Nie myślałam, no bo czy ktokolwiek mógł przypuszczać, że przyjdzie nam zmagać się z epidemią. Najpierw ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego, a kilka dni temu stan epidemii. Rozsądni ludzie zaczęli unikać kontaktów już na początku marca, teraz nawet ci nierozsądni, są do tego przymuszani. Ile czasu to potrwa? Chiny uporały się w 3 miesiące choć teraz przychodzi im zmierzyć się z drugą, wtórną falą epidemii. Ale Chińczycy są zdyscyplinowani, a Polacy niepokorni. Myślę, że co najmniej 4 miesiące, do końca czerwca, czyli najpiękniejszy okres w roku.
Tak w zeszłym roku kwitły moje róże, w tym również zakwitną niezależnie od epidemii

Szczęśliwcy, którzy mieszkają na wsi czy w domach. W miastach jest trudniej, gęściej, wspólne wejścia, windy, klatki schodowe. Trudniej o kawałek przestrzeni, gdzie można odetchnąć świeżym powietrzem bez zbytniej bliskości innych.  Jestem w miarę dobrej sytuacji, bo choć nie mam domu, to mam jednak mój mini-ogródek, mały ale wystarczający by się nim delektować bez obawy o zarażenie od sąsiadów. Generalnie mieszkańcy mojego osiedla są w dobrej sytuacji. Mieszkania na parterach mają ogródki, a pozostałe naprawdę duże balkony. Na tyle duże, że można tam wypoczywać, jeść, uprawiać w skrzynkach rośliny. Ciekawe czy rozkwitnie życie balkonowe, tak jak ma to miejsce we Włoszech. Poza tym mamy piękny ogród wspólny. Skończył się czas spotkań towarzyskich na podwórku, ale widok z okna pozostał.
A tymczasem przyroda już wystartowała. W tym roku sezon wegetacyjny zaczął się wyjątkowo wcześnie. Porównałam zdjęcia z zeszłego roku, mamy 2-tygodniowe przyśpieszenie.
Tak wygląda teraz mój ogródek. Zdjęcie zrobiłam przedwczoraj.

a tak wyglądał 26 marca w zeszłym roku

Co u mnie słychać?
Gęsiówka zaczęła kwitnąc już 2 tygodnie temu. To skromna roślinka i dopiero gdy wróciłam do domu po obejściu ogródka, zdałam sobie z tego sprawę.
Kwitną przylaszczki, śnieżniki i barwinki.


















Widać pąki szachownicy kostkowanej, tulipanów botanicznych i hiacyntów.

 

Musiałam w pośpiechu przycinać hortensje, powojniki i róże. Nagle okazało się, że wypuszczają już nowe liście. Wiciokrzew jest już całkiem zielony.

 





To wszystko cieszy, ale trzeba pomyśleć też o ochronie przed szkodnikami i chorobami. Akurat na to wirus nie działa. Już się martwię o bukszpany, które będą się znów zmagać z ćmą bukszpanową. Zapobiegawczo opryskałam krzaczki promanalem.
Zresztą o tym ,że to już wiosna najlepiej świadczy kwitnący krzew forsycji. Na zdjęciu sprzed kilku dni jeszcze kwiatowe pączki, ale dzisiaj już kwiecie. Podejrzewam, że będę miała duuuuuuuuużo wolnego czasu w domu. Na pewno nie będę się nudzić: w końcu mam ogródek i trochę mebli do odnowienia. Aha i jeszcze mogę pisać bloga.😉


3 komentarze:

  1. Ja już zauważyłam gąsiennice ćmy na swoich bukszpanach! A ogród to zbawienie w dzisiejszych czasach. Widzę, że u Ciebie też zniknęła część zdjęć, a myślałam, że to ja coś sknociłam. A to chyba wina bloggera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście nie ma części zdjęć!!! Dawno nie wchodziłam na stronę bloga i gdyby nie Twój komentarz Tamaryszku, to nie zauważyłabym. Dobrze, że piszesz o bukszpanach, zaraz pędzę je obejrzeć. Opryskałam je wczesną wiosną preparatem olejowym a tydzień temu dodatkowo miksturą tymiankową. Zobaczymy, czy to coś pomogło.

      Usuń
    2. Tamaryszku, miałaś rację: ćma bukszpanowa już się panoszy. Zrobiłam przegląd moich krzaczków i znalazłam trochę oprzędów z jajami i 3 małe gąsienice :(

      Usuń