Zieleń w Barcelonie
Zielono jest wszędzie. Chyba nie ma ulicy bez drzew: przy dużych reprezentacyjnych ulicach są to nasadzenia alejowe, wielorzędowe szpalery drzew. Jednak nawet przy tych mniejszych rosną drzewa i to wcale nie takie karłowate jak to u nas w Warszawie sadzą. Dla przypomnienia: zgodnie z zaleceniami dot. zieleni w Warszawie platany jako drzewa III i IV klasy wielkości (duże i bardzo duże w zależności od odmiany) powinno się sadzić, gdy chodnik ma min. 10 m szerokości.
http://zielona.um.warszawa.pl/sites/all/files/Za%C5%82%C4%85cznik%20nr%207%20-%20Standardy%20Zieleni.pdf
A tak wygląda to w Barcelonie:
Jakie drzewa rosną przy ulicach Barcelony? Bardzo różne, ale najbardziej widoczne są platany i palmy. Zauważyłam też wiązówkę i robinię akacjową.
aleja palmowo-platanowa |
Skwery i zieleńce są co i krok. Oczywiście są w tak reprezentacyjnych miejscach jak przy Sagrada Familia, ale również przy najnormalniejszych śródmiejskich ulicach. Rolę miejskich zieleńców spełniają również szerokie aleje z licznymi ławkami dla odpoczynku. Trzeba przyznać, że zieleń publiczna w Barcelonie jest bardzo zadbana.
Skwer przed wejściem do katedry Sagrada Familia |
Zwykły publiczny zieleniec |
Nie można pominąć pięknych parków. Ponieważ mam hopla na punkcie zieleni nie zabrakło ich w planie zwiedzania, ale i tak wielu wspaniałych miejsc nie zobaczyłam. Najbardziej znany Park Guell to projekt Gaudiego. Jest położony na stromej skarpie i to naprawdę musiało być spore wyzwanie inżynierskie. Mnóstwo tu wiaduktów, murów, schodów i tarasów. W zasadzie zieleń choć piękna jest dla nich tylko tłem i pretekstem.
Kamienne filary w Parku Guell |
Wybrałam się również do polecanego Parku del Horta ze słynnym zielonym labiryntem. To historyczne założenie przy pałacu rodziny Desvalls, na które składają się ogród neoklasycystyczny z XVIII w. i romantyczny z wieku XIX. W tym ogrodzie najważniejsze są kompozycje roślinne. Architektura ogrodowa jest ich uzupełnieniem choć niezwykle istotnym.
Ta neoklasycystyczna część ogrodu była niedostępna dla zwiedzających i można ją podziwiać tylko przez furtkę. |
pawilon ogrodowy w ogrodzie neoklasycystycznym |
Niestety sam labirynt nie był dostępny. Właśnie trwały prace pielęgnacyjne i można było go podziwiać tylko z góry. Żywopłoty nie prezentowały się zbyt okazale. Nie wiem czy to wynik strzyżenia i rośliny nie zdążyły jeszcze się zregenerować, czy to po prostu kiepska kondycja krzewów. Może ktoś podpowie? Mam też wrażenie, że trwa odmładzanie labiryntu. Widać było sporo całkiem młodych roślin.
Sam pałac również wyglądał niezwykle malowniczo, niestety nie jest udostępniony do zwiedzania.
Ostatni park, który zwiedzaliśmy to Park Ciutadella. Po tych dwóch pierwszych, nie spodziewałam się już niczego ekscytującego i spotkała mnie niespodzianka. To przepiękny park i bardzo różnorodny. Monumentalna kaskada, przy projektowaniu której maczał również palce Gaudi (choć wcale tego nie widać) jest wręcz symbiotycznie połączona z roślinnością. Hiszpanie tak wspaniale łączą architekturę z zielenią.
Po tej dostojnej budowli kolejnym przystankiem był romantyczny zakątek: staw z cyprysikami błotnymi w jesiennej szacie, na wodzie kołysze się łódka, a w oddali widać palmy.
Idziemy dalej i docieramy do Parlamentu Katalonii w budynku starej zbrojowni. I znów woda, bo tutaj nie ma parku bez stawu, fontanny czy kanału, a czasem tego wszystkiego!
Naprzeciwko znajduje się stara kaplica i dawne zabudowania gospodarcze. Te wszystkie budynki, to pozostałości po cytadeli, która została zbudowana jako kara dla Barcelony po hiszpańskiej wojnie sukcesyjnej. Sama cytadela została zburzona w XIX w., a na jej miejscu powstał park. Jednak mnie bardziej niż budynki zauroczył rząd platanów.
Spójrzcie jak zostały uformowane. Po akcji ratowania platanów na Żoliborzu trochę poczytałam o platanach. Koronę o pokroju piramidalnym, a więc węższą i smuklejszą ma platan klonolistny odmiany 'Pyramidalis'. To zdecydowanie nie ta odmiana. Tutaj już grube konary zostały dość nisko przycięte. W rezultacie drzewa nie są wysokie, ale bardzo rozłożyste o masywnych pniach i gałęziach. Efekt daje to niesamowity, a srebrne pnie są główną ozdobą drzew.
Muszę podkreślić, że trawników w przestrzeni publicznej Barcelony jest bardzo mało. I bardzo dobrze, bo to nie jest raczej klimat dla trawników! Natomiast jako roślina okrywowa bardzo popularny jest bluszcz płożący się po ziemi, a także stosuje się gęste obsadzanie roślinami. Może w Polsce też powinniśmy pójść w tym kierunku?
gęste nasadzenia i płożący bluszcz na zieleńcu przy katedrze Sagrada Familia |
rośliną okrywową jest jakaś roślina sucholubna, a bluszcz zagospodarował przestrzeń pionową |
Nawet w zwartej zabudowie dzielnicy gotyckiej są wyspy zieloności: to patia i wirydarze. Wirydarz przy katedrze p.w. św. Eulalii, to jeden z piękniejszych jakie widziałam. Niesamowite są ogromne palmy rosnące na tej niewielkiej przecież powierzchni. Do tego całkiem spora sadzawka z 13 gęsiami symbolizującymi św. Eulalię i kolorowymi rybkami i ta niesamowita atmosfera skupienia i pobożności za sprawą pięknych kaplic w krużgankach wokół wirydarza.
Tyle można by jeszcze pisać, ale wtedy nigdy nie skończę tego posta. Mam nadzieję, że napiszę jeszcze drugą część relacji z Barcelony, tym razem o architekturze i rozwiązaniach organizacyjnych w mieście, którymi jestem zachwycona. Tymczasem pakuję się i dziś jeszcze wyruszam w kolejną podróż.
Niestety, nie znam Barcelony, relacja o zieleni w tym mieście ciekawa. Może krzewy w labiryncie zaatakował grzyb? Monty Don w Gardeners' World ciągle się na to skarży. Drzewa w wąskich uliczkach pewnie dobrze robią mieszkańcom, ale zdecydowanie nie są tam szczęśliwe.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko będziesz mogła Tamaryszku, to wybierz się. To przepiękne miasto. Co do labiryntu, to możesz mieć rację - krzewy wyglądały na chore.
Usuń