czwartek, 14 marca 2019

Słoiki i czerwone skrzyneczki

Wiosna zawitała, kwitną krokusy, przebiśniegi, przylaszczki. Najwyższa więc pora na sianie, ukorzenianie , sadzenie. Na moim sypialnianym parapecie "rozmnożyły się" więc czerwone skrzyneczki, pojawiły się słoiczki.

W tym roku repertuar teatrzyku ogrodowego się poszerzył. Wciąż jeszcze stawiam na hortensje. Zrezygnowałam jednak z ukorzeniania bukietowych, bo sadzonek z zeszłego roku mam sporo i próbuję swych sił w piłkowanych. Ukorzenianie zeszłoroczne hortensji 'Blue Bird' zakończyło się sukcesem, ale gdy wystawiłam doniczkę na korytarz, żeby tam przezimowała, to ktoś się na nią połasił😠, a może wyrzucił 😥.
Wciąż jeszcze rozmnażam barwinki. Żeby zadarnić barwinkami cały ogród żoliborski, to pewnie jeszcze 10 lat barwinkowania mnie czeka.

Mam też tajemniczą skrzyneczkę z foliowymi woreczkami, które robią za mini-szklarenki. W każdym woreczku jest mała torfowa doniczka wypełniona ziemią do siewu, a w każdej torfowej doniczce są 3 nasionka kokornaka od Tamaryszka. Na razie cisza, nic się nie dzieje, ale nie tracę nadziei. Jeśli ta metoda nie wypali, to pewnie wysieję tradycyjnie do doniczki.

Jedna ze skrzyneczek spędziła na parapecie całą zimę. Przechowałam w ten sposób ukorzeniane ostrokrzewy. Na 8 egzemplarzy, 5 wypuściło nowe listki (czyli chyba sukces), 1 usechł, a 2 pozostałe jeszcze się nie zdecydowały czy chcą rosnąć czy może trafić do kompostownika.

W planach parapetowych mam jeszcze wysianie zebranych jesienią nasion rozwaru.
Koniec😀 Krótkie to sprawozdanie wiosennego sadzonkowania, ale wciąż remontuję, a doba jakoś nie chce się rozciągnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz