środa, 5 grudnia 2018

Wzór do ścigania

Gdziekolwiek jestem oglądam napotkane ogrody i podwórka, żeby nacieszyć oczy i znaleźć nowe inspiracje. Prywatni właściciele coraz częściej  traktują urządzanie ogrodu na równi z urządzaniem domu. Firmy ogrodnicze zachęcają do zamówień, tworząc ogólnodostępne ogrody pokazowe. Developerzy przed oddaniem inwestycji zlecają aranżację przestrzeni zewnętrznej profesjonalistom. Najbardziej zaniedbane są podwórka na starszych osiedlach i otoczenie starych kamienic. Dbanie o zieleń sprowadza się zazwyczaj do koszenia trawy, zgrabiania liści, czasem posadzenia nowych krzewów czy drzew lub obsadzenia jakiejś betonowej donicy. To reguła, ale przecież zawsze są wyjątki.


Pewnego czerwcowego dnia spacerowałam po Żoliborzu. Spojrzałam przez ogrodzenie i zachwyciłam się. Chciałabym, żeby tak było u nas przy kamienicy!!! To znaczy nie dokładnie tak, ale żeby był prawdziwy ogród. Wróciłam w te okolice miesiąc później. Młody chłopak wchodził na podwórze i na moją prośbę, że chciałabym obejrzeć ogród, chętnie mnie wpuścił. Podwórze z trzech stron jest otoczone kilkupiętrowymi budynkami. Z czwartej, zachodniej strony jest tylko ażurowe ogrodzenie, za którym znajduje się mała cicha uliczka, a za nią park. Dzięki temu w ogrodzie po południu jest sporo słońca, ma więc zupełnie inne warunki świetlne niż ten przy naszej kamienicy.  Uwaga, wchodzimy do środka.


Do drzwi wejściowych prowadzą takie zwyczajne chodniki z kostki betonowej. Nic nadzwyczajnego. Ale wystarczy, że wzdłuż chodnika rośnie szpaler niskich krzewów, a już ten chodnik nabiera szyku. W ogóle przestrzeń na dziedzińcu jest podzielona niskimi lub wyższymi żywopłotami. Widziałam obwódki z zimozielonego bukszpanu, wyższe żywopłoty z ligustru i zielone ściany z formowanych tui.
















Gdy weszłam głębiej zobaczyłam kwitnące hortensje bukietowe i róże. Sporo było też roślin do cienia: kopytniki, barwinki, bluszcz i paprocie.


Zauważyliście pnącza oplatające balkony? Jestem fanką pnączy, szczególnie w mieście. W podwórkowym mam przecież pnące trzmieliny, miniaturowa pnącą hortensję, kilka pnących róż, a ostatnio przybyła mi przywarka japońska. Pnącza to najlepszy sposób na bujną zieleń na małej powierzchni. Robiąc zdjęcie zamieszczone obok, wcale nie chciałam zwrócić uwagi na kosz na śmieci 😉 tylko właśnie na pnącze oplatające rynnę. To zdjęcie zrobiłam w czasie moje drugiej wizyty w ostatnich dniach lipcach i widać, że glicynia ponownie zakwitła.















I na koniec wisienka na torcie czyli kącik wypoczynkowy. Ławki to nic niezwykłego, ale ławki i stolik, to wcale nie taki częsty widok na podwórkach domów wielorodzinnych. Ciekawe czy sąsiadki umawiają się tu na kawę.

Jak Wam się ten ogród podoba?

4 komentarze:

  1. Bardzo! Jak inne byłoby życie w mieście, gdyby każde podwórko i skwer wyglądały podobnie. Ciekawe, czy mieszkańcy mieli/mają w tym swój udział. Kącik wypoczynkowy rzeczywiście niespotykany i taki intymny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy sami się zajmowali urządzeniem ogrodu czy też zlecili firmie ogrodniczej, ale na pewno są bardzo dumni :) Ten młody chłopak, który mnie wpuścił na podwórko, bardzo się ucieszył, że mi się podoba i nawet zaczął mnie oprowadzać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy taki osiedlowy ogrów na Stawkach. Oczywiście zamknięty, ogrodzony, niedostępny. Ale gdyby było inaczej, nie byłoby ogrodu. Tak naród :-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie masz rację, ale ja wciąż się łudzę, że bez zamykania też może być piękny ogród. Żoliborski dziedziniec jest ogrodzony, ale nie zamykany i każdy może wejść. Tyle, że ogród będzie może kiedyś, bo na razie same początki.

    OdpowiedzUsuń