Na Żoliborzu chwilowo spokój. Tzn. w ogrodzie spokój czyli zwolnienie tempa, bo w ogóle to hałas, kurz, brud i ruina ogródków od strony ulicy, ale też tempo prac znacznie większe i może ten remont się kiedyś skończy.
A co u roślinek?
Poletko barwinkowe nadal wygląda jak bury ugór z badylkami, ale te badylki zrobiły się jakby trochę bujniejsze. Niezapominajki, które posadziłam między barwinkami sporo urosły i dzięki temu troszkę zieleni jest.
|
Poletko barwinkowo-niezapominajkowe |
Pierwsze z posadzonych barwinków zaczynają się ładnie płożyć. Może to zasługa torfowych doniczek, razem z którymi je wsadziłam, a które pewnie zatrzymują trochę wilgoci, a może po prostu bardziej słonecznego stanowiska.
Bardzo dbam o moje poletko i regularnie je odchwaszczam. Miałabym mniej roboty, gdyby przysypać całość grubą warstwą kory, ale nie ma na to pieniędzy. Posadzone w narożniku liliowce nabrały masy. Na przemian z nimi była sadzona turzyca 'Ice Dance' (Carex monrowi 'Ice Dance'). Na początku część kęp zaczęła przysychać, ale jednak wszystkie wytrwały. Być może od kolejnej przyjaznej forumowej ogrodniczki dostanę inną odmianę turzycy - 'Irish Green' (Carex monrowi 'Irish Green'), którą mam zamiar tam dosadzić, tylko czy ta lubiąca wilgoć odmiana da radę na suchym stanowisku?
|
Początki płożenia 😀 |
|
Liliowce i turzyce |
Najbarwniej prezentuje się zakątek przy ławce. Teraz kiedy kwitnie słoneczniczek szorstki (Heliopsis helianthoides), żółta plama koloru rozjaśnia cienisty zakątek.
|
Kącik przy ławce zabezpieczony siatką i taśmami |
|
Słoneczniczek szorstki a obok runianka |
U jej stóp płoży się runianka japońska (Pachysandra terminalis). Nieopodal rosną hosty, które dostałam od Tess, a całość kompozycji uzupełnia kopytnik (Asarum europeum), który ma docelowo stworzyć zielony dywan. Przynajmniej taka była pierwotna koncepcja, bo po doświadczeniach z psami i ich właścicielami, mam wątpliwości czy w tym narożniku nie zostanie zdeptany. Może więc kopytnik dostanie eksmisję, a jego miejsce zajmie np. kolczasty ostrokrzew. Zresztą, co tu ukrywać, ta koncepcja powstała ze zbieraniny różnych otrzymanych roślin i kiedy przyjdzie na to czas, będzie trzeba jeszcze nad nią popracować.
|
Hosty w trakcie kwitnienia |
|
Kępki kopytnika |
Zakątek przy drugiej ławce jest dużo uboższy. Tam również jest runianka, którą dobra mama sąsiadki przywiozła aż z Białegostoku i nawet zakwitła liatra kłosowa (litaris spicata), ale całość wygląda dość marnie. Jesienią w to miejsce trafi kolejny słoneczniczek. Już się sprawdził więc trzeba korzystać z dobrych doświadczeń.
|
Może jak dosadzę słoneczniczek to efekt będzie lepszy |
Czy pamiętacie jeszcze szafirkowy krąg wokół drzewa? Szafirki już dawno przekwitły, ale krąg został, ale teraz z dzwonka wspaniałego 'Pink Octopus' (Campanula takesimana 'Pink Octopus'). Maleńkie sadzonki doskonale się przyjęły, rozrosły i nawet zaczęły kwitnąć. Wewnętrzny krąg ma być docelowo z ciemnolistnych żurawek 'Palace Purple' (Heuchera micrantha 'Palace Purple'). Na razie są to pojedyncze sztuki, ale może na wiosnę da się je podzielić i podwoić ich liczbę. Przy okazji mogę obalić mit o wilgotnej glebie dla żurawek. W ogródku podwórkowym na żyznej wilgotnej glebie jakoś rosną, ale naprawdę dobrze mają się w piaszczystym ogrodzie mojej siostry czy w bardzo suchym przy kamienicy. To idealna roślina do suchego cienia!!!
|
Kwitnący dzwonek i kwitnąca żurawka |
|
aktor pierwszego planu - dzwonek |
Przy kamienicy przybył jeszcze jeden barwny element. Część sąsiadów pyta mnie, czemu to ma służyć. Może spróbujecie zgadnąć? Przed czym ostrzegają te chorągiewki? A może to nie jest znak ostrzegawczy tylko informacyjny?
Chorągiewki mają uchronić młode sadzonki bluszczu przed kosiarką pracowników zatrudnionych przez miasto do dbania o zieleń. Niestety nie są to ogrodnicy tylko operatorzy kosiarek i pilarek. Teoretycznie mają kosić trawę, ale w praktyce koszą wszystko co znajdzie się na ich drodze. Wcześniej młode sadzonki za radą pani dozorczyni oznaczyłam patykami wbitymi w ziemię. Na całe szczęście, bo te oznaczone przetrwały koszenie. Bodziszki nie miały tyle szczęścia. Teraz już nie chcę ryzykować stąd czerwone chorągiewki. Dodam jeszcze, co zresztą sami widzicie, że trawy tam nie ma w ogóle i innej "zieleniny" też jest jak na lekarstwo, więc po co to całe koszenie?
To chyba tyle aktualności z Żoliborskiego dziedzińca. Nie pokazałam kilku miejsc, bo gapa jestem i zdjęć nie zrobiłam. Do obfocenia pozostaje kąt z paprociami i funkiami przy furtce i kolejny krąg wokół drzewa z innymi turzycami i innymi żurawkami. Aha, i mam już zrobioną listę jesiennych działań ogrodowych 😉
Jesteśmy sąsiadkami ;-) Ja okolice Arkadii. Ale to chyba inny ogródek, niż ten z wiosennej inwentaryzacji.
OdpowiedzUsuńJeden ogródek, to dla mnie za mało (dla Ciebie chyba też ;)). Ogródek podwórkowy jest na Woli, gdzie mieszkam, a ogród żoliborski jest przy kamienicy, w której mieszka moja córka. Okolice Arkadii dokładnie w połowie drogi między nimi.
OdpowiedzUsuń