wtorek, 15 maja 2018

Pracowity maj

Początek maja spędziłam w mieście, a dokładnie na Żoliborzu, a jeszcze dokładniej na podwórku żoliborskiej kamienicy. Trochę wcześniej dostałam mnóstwo roślin i trzeba było je posadzić. Niestety czas był bardzo niefortunny, bo mimo że to sam początek maja, słoneczna żarówka rozgrzewała Warszawę do ponad 30 stopni i nie spadła ani jedna kropla deszczu. A ja na dodatek kupiłam jeszcze 300 sadzonek barwinka!!!
Barwinek czeka na posadzenie

Na szczęście nie pracowałam sama 😃 Kilkoro moich sąsiadów się przyłączyło i nawet wzięli na siebie codzienne podlewanie nowo zasadzonych roślin. Nie zdążyliśmy posadzić wszystkiego i teraz ja powolutku "wykańczam" barwinki.
Wydawało mi się, że sadzonek jest mnóstwo, ale obszar też jest ogromny. Na pierwszy rzut poszła południowa, bardziej słoneczna część dziedzińca. Jednak, żeby mieszkańcy innych klatek nie czuli się pokrzywdzeni posadziłam też enklawy zieleni w innych miejscach.
Pod dużymi drzewami posadziłam bluszcz pospolity (hederia helix) i bodziszek korzeniasty (geranium macrorrhizum).

Kilka sadzonek bluszczu uschło, ale większość żyje i wypuszcza nawet młode listki. Ten teren nie jest ogrodzony i za radą naszej dozorczyni oznaczyłam sadzonki patykami, żeby młode rośliny nie zostały zdeptane.
Martwiłam się o bodziszki, bo po posadzeniu wyglądały kiepsko, ale większość dała sobie radę.
Chciałabym, żeby kiedyś wyglądały tak, jak te przy ogrodzie botanicznym.

Sadzonki bodziszka
Łan bodziszków w ogrodzie botanicznym
Pod mniejszym drzewem dałam radę posadzić turzycę 'Silver screptre' (carex 'Silver screptre'), którą dostałam od Tess. Turzyca miewa się bardzo dobrze i wypuszcza nowe listki.
 

Do cienistego, północnego kąta tuż przy furtce trafiły hosty i paprocie z dzielenia roślin w podwórkowym. Na razie to tylko mały kącik, ale jednak zielony. Na zdjęciach poniżej: było, jest i zbliżenie na to, co jest 😃
  

Postanowiłam też zadbać o teren przy ławkach. Zawsze milej siedzieć wśród roślin. Tu trafiły hosty i kopytniki (asarum europaeum) od Tesi oraz runianka (pachysandra terminalis) i jeżówki (echinacea) od mojej sąsiadki. Pewnie za dużo tych roślin naraz, ale chciałam, żeby już teraz jakoś to wyglądało, a potem najwyżej rozsadzę rośliny. Miejsca mam pod dostatkiem
  

 Najwięcej nowych nasadzeń jest, jak już pisałam w południowej części dziedzińca. W samym narożniku posadziliśmy na zmianę liliowce 'Stella d'Oro' (hemerocallis 'Stella d'Oro') i turzycę  'Ice dance' (carex 'Ice dance').
 Orliki pospolite (aquilegia vulgaris), które dostałam również od Tess zostały posadzone wzdłuż chodnika. To taka tańsza wersja niskiej obwódki.

Powstaje też barwinkowe pole z 300 barwinków mniejszych (vinca minor). Połowę z tego wsadziłyśmy 1 dnia razem z Kamilą - moją sąsiadką. Teraz małymi kroczkami sadzę kolejne 150 barwinków. Czy będzie kiedyś wyglądało jak to sprzed ogrodu botanicznego?
Barwinkowe pole - smętne badylki w burej ziemi
Barwinek w Ogrodzie Botanicznym

Trochę mnie rozłożyło na łopatki podlewanie tych sadzonek, na szczęście pomaga mi Kamila i właśnie zaczęło padać. W końcu!!!
Czy zwróciliście uwagę na zasieki w postaci taśmy ostrzegawczej, drewnianych płotków, plastikowej siatki czy metalowego ogrodzenia? Wykorzystuję wszystko co się da!!! Tu prawie nikt nie dbał o zieleń. Przekopując grunt znajduję cegły, mnóstwo szkła, niedopałki papierosów, guziki, kapsle etc. Jednak najgorszą plagą są psy, a właściwie ich właściciele, którzy puszczają je wolno. A psy, jak to psy: biegają, tarzają się, kopią doły, obsikują i nie tyko obsikują, a nie wszyscy właściciele po nich sprzątają. Jeśli ta zieleń ma przetrwać, to trzeba ją ogrodzić.
Mimo, że dużo pracy zostało włożone, to pierwsze efekty zaczną być widoczne dopiero za rok, a stan docelowy pewnie za co najmniej 3 lata. Tyle minimum  trwa dorastanie ogrodu.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz