Zamilkłam pochłonięta bez reszty żoliborską kamienicą. Nie dzieje się dobrze, ale nie chcę teraz o tym pisać. Może napiszę jak zacznie się dziać lepiej.
Zgodnie z fenologicznym podziałem na pory roku, zdecydowanie mamy już przedzimek.
Temperatura oscyluje wokół zera. Przedwczoraj spadło tyle śniegu, że dzieci zdążyły ulepić baławany, a rośliny odpoczywają. Umyłam i zabezpieczyłam narzędzia ogrodowe, wyczyściłam ogródek z ostatnich liści. Jest zimno, mokro i szaro. W takie dni cieszę się z moich zimozielonych, podtrzymują mnie na duchu. Cieszy mnie też ptactwo, bo sikorki buszują całymi stadami. Spodobała im się moja kaskada. Więc latem będzie kaskadą, a zimą pewnie karmnikiem. 😀
Do ogrodu przybyła też kolejna piękna ozdoba - podpora dla nowo posadzonej róży.
Czyż nie jest śliczna? Weźcie proszę poprawkę na przedzimek, szary bezsłoneczny dzień, brak zieloności, na komórkowe zdjęcie. A teraz wyobraźcie ją sobie w słoneczne czerwcowe popołudnie, oplecioną kwitnącą różą. Widzicie to, prawda? Projekt był mój, ale wykonanie mojego szwagra.
Dziękuję Ci Jakubie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz