Wróciłam. Z jednej strony szkoda, bo fajnie jest na wakacjach. Ale też się cieszę, bo stęskniłam się trochę za moim podwórkiem. Ja odpoczywałam od niego, a on trochę ode mnie. Jednak był inny wakacyjny ogród.
Tym razem byłam w Wielkopolsce w domu znajomych nad jeziorem. Domek użytkowany jest raczej sezonowo i była to ciekawa obserwacja jak taki doraźnie pielęgnowany ogród daje sobie radę. Widać również, że kiedyś ktoś bardzo starannie go zaprojektował i wykonał. Ponieważ działka leży na niewielkiej skarpie ogród jest na 3 poziomach przedzielonych niewysokimi murkami. Starannie zostały wytyczone ścieżki, schodki czy placyki do odpoczynku. Rośliny są już dojrzałe. Najlepiej wygląda cienista rabata po północnej stronie domu.
Rosną tu bukszpany, funkie, hortensje, kosaćce, bergenie sercolistne. Nie potrzeba nawet kwiatów by to miejsce było atrakcyjne, wystarczy zróżnicowana faktura i wielkość liści, różne odcienie zieleni.
Przy wjeździe do garażu zobaczyłam łan ciekawie wybarwionych roślin. Potem je zidentyfikowałam jako białoobrzeżoną odmianę podagrycznika, a więc bardzo ekspansywnej rośliny. Jednak w tym miejscu nie jest ona zagrożeniem dla ogrodu, bo ze wszystkich stron otoczona jest murkami i nie może się bezkarnie rozrastać.
Pięknie prezentują się drzewa. Tło stanowią zazwyczaj iglaki, ale na pierwszym planie są małe drzewka liściaste lub większe krzewy. Cieniste zakątki zadarnia zimozielony bluszcz.
Co się nie sprawdziło? Słoneczna rabata wygląda obecnie jest chwastowisko. Rośliny tu posadzone widać, że wymagają systematycznej pielegnacji, a z róż zostały same badylki tak objadły je gąsienice.
Odkryłam też nowe zestawienie roślin, o którym bym nie pomyślała że będzie tak dobrze wyglądać czyli bergenie wśród paproci. To chyba tyle z moich ogrodowych powakacyjnych refleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz