niedziela, 6 marca 2016

Choróbsko - guzowatość korzeni

Choróbsko ohydne się przyplątało do mojej borówki. Nie dość że wstrętnie wygląda, to jeszcze ma wstrętny charakter. Nijak nie da się z nim rozprawić. Żeby się go pozbyć muszę się pozbyć mojej borówki :(
W ostatni weekend robiłam przedwiosenny przegląd ogródka i zauważyłam bulwiaste narośla na szyjce korzeniowej. Obfotografowałam i zaczęłam robić research internetowy. 

Diagnoza – guzowatość korzeni wywołana bakterią Agrobacterium tumefaciens, choroba w zasadzie niezwalczalna. Miałam jeszcze nadzieję więc poradziłam się mądrych ludzi na forum ogrodowym. Niestety diagnoza potwierdzona i zalecony sposób postępowania. Zarażona borówka była kupiona, gdzie indziej niż pozostałe i wszystko wskazuje, że zainfekowana była roślina, a nie podłoże.
Co zrobiłam:
  • usunęłam ściółkę spod chorej borówki, ściółka została zapakowana do wora i wyrzucona
  • okopałam moją borówkę, podważyłam i wraz z całą bryłą korzeniową zapakowałam do worka po torfie i wyrzuciłam


  • usunęłam okoliczne podłoże najwięcej jak się dało

  • odkaziłam narzędzia i wyrzuciłam rękawice ogrodowe (były już mocno zużyte i nie warto było je dezynfekować)

  • dół po borówce zasypałam nową ziemią (torf kwaśny wymieszany z ziemią ogrodową)

  • wysypałam nową korę,

  • zrobiłam dokładny przegląd pozostałych borówek, wyglądają na zdrowe




Czeka mnie jeszcze przygotowanie „herbatki tymiankowej” do dodatkowego odkażenia, którą zaaplikuję na wiosnę przed sadzeniem nowej borówki. I będę czekać, patrzeć, obserwować, chuchać i dmuchać. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz