niedziela, 11 września 2022

Wątrobowce w ogrodzie

 Z wątrobowcami zapoznałam się bardzo szybko. Prawie natychmiast pojawiły się w moim zaogródku, gdzie jest wilgotno i cieniście. Zaraz potem pojawiły się również w przedogródku, w najbardziej zacienionym kącie. Zielone, falbankowate narośla wyglądały intrygująco. Nie wiedziałam tylko, co o nich myśleć: czy to dobrze czy źle, że się pojawiły?


Niestety wśród popularnych porad ogrodowych, wyczytałam, że źle i że należy je niszczyć. Tak też robiłam na początku, ale na szczęście za moment miałam tyle roboty, że nie miałam już na to czasu.

Potem zaczęłam już trochę krytyczniej podchodzić do tego typu porad. Wątrobowce są jak mchy - to bardzo delikatne organizmy, wrażliwe na zmianę warunków, ale też rośliny pionierskie, które jako pierwsze pojawiają się na obszarach, gdzie nie ma innej roślinności. Mój wątrobowiec to bardzo popularny gatunek - porostnica wielokształtna [Marchantia polymorpha]. Te zielone "liście" na zdjęciu powyżej  to gametofor, przytwierdzony do podłoża chwytnikami. Natomiast te brązowe "parasolki" (postarajcie się, to je zauważycie), to sporofity i tam znajduje się zarodnia z zarodnikami. 

Wątrobowce w doniczce z wrzosem

A jak pojawiły się u mnie? Pewnie przywędrowały w doniczce, z którąś z sadzonek (bardzo często można jej tam zauważyć) i mój zacieniony i wilgotny ogródek bardzo przypadł im do gustu. Zaczęły się rozrastać pomiędzy kamykami, którymi wysypałam niektóre rabaty, widać je było przy murku  ułożonym z łupków.


Ostatecznie znalazłam im dobre miejsce u siebie, chyba im się tam podoba, a i ja jestem zadowolona. Zarówno w przedogródku jak i zaogródku miejsca rekreacyjne mam zorganizowane na utwardzonych placykach. Z tyłu jest to okrąg, ułożony z płyt betonowych imitujących naturalną skałę. Płyty zostały ułożone na podsypce z piasku i żółtym piaskiem zostały wypełnione szczeliny między nimi. Tymczasem ja wymarzyłam sobie zielone fugi z żywych roślin. Próbowałam posiać mech, miksując go z kefirem, a następnie rozsmarowując tę miksturę. Niestety, u mnie nie zadziałało. Potem przypomniałam sobie o wątrobowcach i zaczęłam je wtykać w szczeliny między płytami. Zaskoczyło!!! Ostatnio chciałam dołożyć ich jeszcze trochę i wyobraźcie sobie, że już ich w pierwotnym miejscu, wśród kamyków nie znalazłam. Poszły sobie. Oby w fugach pomiędzy płytami im się podobało. Nie chciałabym, żeby znikły.



Jeśli więc macie u siebie wątrobowce, nie niszczcie ich, one w normalnym ogrodzie nie zaszkodzą. Jeśli jednak wam przeszkadzają, to może znajdźcie im jakiś zakątek, jakąś ścieżkę ułożoną z płyt, a pięknie wam się odwdzięczą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz