Zostawmy politykę i wróćmy do ogrodów.
W ogrodzie w niedzielę zmian nie czyniłam jedynie pielęgnowałam, to co jest.
Moi sąsiedzi wzdłuż naszego wspólnego ogrodzenia posadzili bluszcz. Na początku wcale nie byłam zachwycona, ale szczelnie obrósł barierkę, porządnie się zagęścił i naprawdę wygląda ładnie. Niedawno zostali rodzicami i mają na głowie całkiem inne sprawy, a na bluszczu tymczasem świetnie się miewają mszyce i wciornastki. Jakiś czas temu wynalazłam na forum przepis na ekologiczny preparat do oprysków przeciw mszycom. Postanowiłam wypróbować:
1/2 litra mleka
1/2 litra wody
kilka kropel naturalnego olejku tymiakowego
kilka propel naturalnego olejku z drzewa herbacianego
kilka kropel Ludwika
bluszcz z daleka wygląda bujnie i zdrowo, z bliska już gorzej |
to chyba wciornastki |
tu na pewno mszyce |
Na zdjęciach widać białe kropelki mleka. Czy zadziałało? Jeszcze nie wiem. Rano nie mam czasu sprawdzić, a gdy wracam po pracy już ciemna noc.
Wracając do wciornastków - czy nie ładna nazwa jak na tak dokuczliwe szkodniki. Podobnie jak przędziorki. Gdy już całkiem popadłam w ogrodnictwo i zaczęłam "rzucać" nazwami, dziecko od razu podchwyciło co ciekawsze i na drzwniach swojej biblioteczki wypisało takie hasło:
Może dzięki szkodnikom złapie ogrodowego bakcyla. 😉