Najintensywniej pachniał wiciokrzew pomorski. Jego słodkim zapachem można się bylo wieczorami wręcz upajać, a burza różowo-kremowych kwiatków była niezwykle dekoracyjna.
Dużo subtelniej pachniał wiciokrzew japoński auroreticulata. Zapach był delikatny, orzeźwiający o lekkiej cytrusowej nucie. Ten wiciokrzew zakwitł mi w tym roku pierwszy raz, kwiatków nie było wiele i były tak niepozorne, że prawie nie było ich widać na tle jasnozielonych żyłkowanych liści. Ale to ten właśnie zapach urzekł mnie najbardziej.
I oczywiście moja zapaszysta róża westerland. Pan ogrodnik nie mógł przeboleć, że nie zbieram płatków na różaną, pachnącą nalewkę.
Dziś chodziłam po ogródku i szukałam zapachów: wiciokrzewy i róża przekwitły, moje kwitnące teraz funkie niestety nie pachną i nie pachną też hortensje. Na szczęście są jeszcze liliowce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz